W czwartek 11 października na Stadionie Śląskim w Chorzowie reprezentacja Polski przegrała mecz Ligi Narodów przeciwko Portugalii. Goście nawet bez Cristiano Ronaldo wygrali gładko 2:3 i przy odrobinie lepszej skuteczności mogliby spokojnie prowadzić większą liczbą bramek. Biało-czerwoni zagrali z kolei bez pomysłu i niedokładnie. Pomimo bramki Krzysztofa Piątka i niesłusznie uznanego gola Jakuba Błaszczykowskiego, prezentowali się równie kiepsko, jak w poprzednich meczach tej jesieni. Mimo wszystko Łukasz Fabiański uważa, że to właśnie on najbardziej zawinił w tym spotkaniu.
– Nie jestem z siebie zadowolony. Mogłem i powinienem lepiej się zachować przy drugim oraz trzecim trafieniu Portugalczyków. Najpierw stałem za blisko bramki, bo przy tym długim podaniu, gdybym wcześniej zrobił kilka kroków do przodu, mógłbym pomóc środkowym obrońcom i przejąć piłkę. Przy trzecim golu miałem futbolówkę na rękach, ale to była nieczysta interwencja i, niestety, wpadła do siatki – analizował golkiper.
– Czuję z tego powodu niedosyt. Uważam, że w tej sytuacji zabrakło mi... skuteczniejszego zachowania. Moja postawa miała wpływ na to, jak ułożył się mecz. Gdybyśmy nie stracili drugiego gola, łatwiej byłoby zacząć drugą połowę przy wyniku 1:1. A tak potem szybko straciliśmy bramkę na 1:3. W kluczowych momentach nie pomogłem drużynie – stwierdził Fabiański. W meczu przeciwko Włochom w niedzielę 14 października między słupkami polskiej bramki stanie już stanie Wojciech Szczęsny. Relację NA ŻYWO poprowadzimy w portalu Wprost.pl.
Czytaj też:
To miał być słodki rewanż, ale nic z tego. Przegrywamy z Portugalią w Chorzowie