Media: Fałszywe dyplomy naukowe? Afera i śledztwo ze znanymi nazwiskami w tle

Media: Fałszywe dyplomy naukowe? Afera i śledztwo ze znanymi nazwiskami w tle

Robert Lewandowski
Robert Lewandowski Źródło:Newspix.pl / CYFRASPORT
Jak podał Onet, gdańska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie fałszowania dyplomów naukowych. Zbigniew D. został przyłapany na gorącym uczynku i przyznał się do winy. W jego telefonie zostały przez śledczych znalezione rozmowy z czołowymi piłkarzami i ich rodzinami.

Sprawę podrabianych dyplomów jako pierwszy opisał Onet. Doktor Zbigniew D. w 2019 roku miał zaproponować młodej studentce dyplom za 2,5 tysiąca złotych, bez potrzeby uczęszczania na zajęcia. W momencie przekazywania dokumentu kobiecie, doktor został aresztowany. Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności. Do sądu trafił wniosek o tymczasowe aresztowanie Zbigniewa D., ale sąd odmówił nie mając pewności, czy można go uznać za osobę publiczną.

Nazwiska piłkarzy w telefonie Zbigniewa D.

Prokuratura w ramach śledztwa przeciwko Zbigniewowi D. dotarła do bazy rozmów na jego telefonie, gdzie znaleziono konwersacje dotyczące takich osób, jak Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik, czy Jacek Góralski.

Doktor D. prowadził konwersacje z Anną Lewandowską, w której miał poruszać kwestię magisterki dla jej męża i innych dyplomów dla obojga małżonków. Z ustaleń Onetu wynika, że podczas przeszukania u doktora Zbigniewa D. znaleziono przygotowany dokument ze zdjęciem napastnika, pieczęcią Uczelni Nauk Społecznych w Łodzi i podpisem żony doktora, Urszuli, która jest tam rektorem. Data obrony jest wystawiona na 24 marca 2018, czyli dzień po meczu towarzyskim z Nigerią.

Robert Lewandowski nigdy nie wypowiedział się publicznie na temat tego, że studiował w Łodzi. Wiadomo tylko, że w 2017 roku bronił licencjat w Warszawie, a w 2020 roku zdobył tytuł magistra. Historia z łódzkim dyplomem wydaje się o tyle dziwna, że oznaczałoby to, że polski napastnik musiałby bronić się w październiku 2017 roku w Warszawie i już pół roku później w marcu 2018 w Łodzi. Rzeczniczka prasowa piłkarza i jego żony napisała, że „Ani Robert Lewandowski, ani Anna Lewandowska nie mają żadnej wiedzy na temat postępowania prokuratorskiego, o którym pan pisze. Nie zostali o takim postępowaniu powiadomieni, a tym bardziej nie składali żadnych wyjaśnień. Nie mają także możliwości potwierdzenia, czy takie postępowanie w rzeczywistości ma miejsce. Trudno się w tej sytuacji odnosić do sprawy”.

Góralski i Milik również znają Doktora Zbigniewa D.?

Wśród znalezionych u doktora dokumentów znajdują się również zdjęcie dyplomu licencjackiego Jacka Góralskiego, za którego piłkarz miał zapłacić 10 tysięcy złotych. Według daty na dokumencie zawodnik miał obronić się 8 października 2017 roku, czyli dokładnie w dniu, w którym siedział na ławce rezerwowych podczas meczu przeciwko reprezentacji Czarnogóry. Wyższa Szkoła Teologiczno-Humanistyczna w Podkowie Leśnej, która miała wydać owy dokument zaprzecza, jakoby Góralski miał być absolwentem tej uczelni. Sprawie zaprzeczył również sam zawodnik, który przypomniał w rozmowie z Onetem, że nie ma przecież nawet matury.

Dziennikarze skontaktowali się również z bratem Arkadiusza Milika, Łukaszem, ponieważ wśród dokumentów doktora D. znaleziono dyplomy maturalne wystawione dla niego i reprezentanta Polski. Krewny napastnika stwierdził, że sam nie ma matury, a wykształcenia swojego brata nie zna. Łukasz Milik dodał też, że doktora D. kojarzy, ale niczego z nim nie załatwiał.

Czytaj też:
Primoz Roglic ze złotem igrzysk olimpijskich. 10 lat temu był skoczkiem narciarskim

Opracował:
Źródło: Onet.pl