W połowie sierpnia Cezary Kulesza wygrał wybory na prezesa PZPN, pokonując w głosowaniu Marka Koźmińskiego. W programie „Mówiąc Wprost” nowy szef krajowego związku opowiedział o pierwszych dniach urzędowania. – To były dni pracowite, ponieważ to kilka półek wyżej, niż bycie prezesem klubu – stwierdził były prezes Jagiellonii Białystok.
Czytaj też:
„Mówiąc Wprost”. Nowy prezes PZPN po meczu Polska-Albania: Nie znajdę czterech nowych Lewandowskich
Kulesza zauważył, że w przeszłości nowego prezesa wybierano w październiku, czyli w czasie, gdy nie było meczów reprezentacji. Tym razem nowy szef związku objął stanowisko tuż przed spotkaniami kadry, stając tym samym przed zadaniami organizacyjnymi. – Trzeba było to „posklejać”, by być przygotowanym na 100 procent – dodał.
Cezary Kulesza: Prezes swoje rzeczy zabrał
W trakcie programu pytano o to, czy Kulesza zlecił audyt, który ma przeanalizować 9-letni okres rządów Bońka. – Ja czegoś takiego nie zleciłem – podkreślił gość „Mówiąc Wprost”. Nowy prezes PZPN równie jednoznacznie odpowiedział na pytanie o to, czy po prezesie Bońku „nie wypadł jakiś trup z szafy”. – Nie, szafy są czyste – zaznaczył Kulesza. – Prezes swoje rzeczy zabrał – żartował.
Szef PZPN tłumaczył później, że ma dobre relacje ze swoim poprzednikiem, który będzie towarzyszył kadrze w trakcie podróży do San Marino, gdzie Biało-Czerwoni już 5 września rozegrają kolejne spotkanie eliminacyjne. Boniek był też obecny na PGE Narodowym podczas meczu z Albanią, gdzie zabrakło Koźmińskiego. – Zadzwoniłem do Marka, zaprosiłem na mecz. Marek powiedział, że ma inne plany – powiedział Kulesza.
Czytaj też:
Polacy rozpoczęli eliminacje do ME U-21. Pewna wygrana graczy Stolarczyka