Przypomnijmy, że kilka tygodni temu media sportowe w całej Polsce huczały o sytuacji, która wywiązała się w Motorze Lublin pomiędzy trenerem Goncalo Feio, prezesem lubu Pawłem Tomczykiem i rzeczniczką prasową Pauliną Maciążek. Ten pierwszy uderzył prezesa metalową kuwetą na dokumenty w głowę, przez co poszkodowany wylądował w szpitalu, a kobieta przyznała, że wielokrotnie została obrażona przez Portugalczyka. Klub potwierdził taki stan rzeczy. Mimo wszystko właściciel Motoru Zbigniew Jakubas stanął za szkoleniowcem i pozostawił go na stanowisku, a Tomczyk i Maciążek zostali zawieszeni.
Prezes Motoru Lublin zabrał głos po aferze z Goncalo Feio
Po wyjściu ze szpitala Paweł Tomczyk przez kilkanaście dni milczał na temat zaistniałych okoliczności, jednak po czasie zdecydował się na udzielenie wywiadu w tej sprawie. Potwierdził wersję wydarzeń, podaną w komunikacie Motoru Lublin i zaznaczył, iż wstawił się za obrażaną rzeczniczką klubu, co wywołało złość trenera. Przedstawił również swój punkt widzenia na ten temat, jednak nie ukrywał, iż był zaskoczony tym, co zdecydował właściciel klubu.
– Następnego dnia rozmawialiśmy jeszcze późnym wieczorem – wzburzony właściciel powiedział, że nie będzie czekał na decyzję Komisji Dyscyplinarnej PZPN i rano rada nadzorcza dyscyplinarnie rozwiąże kontrakt z trenerem. (...) Decyzja podjęta wobec trenera Feio była dla mnie zaskoczeniem. (...) Wygląda to na legitymizowanie przemocy fizycznej i słownej w miejscu pracy. Podczas konferencji zostały naruszone także moje dobra osobiste, moja praca na rzecz Motoru została zdyskredytowana – mówił dla "Weszło" Paweł Tomczyk.
Paweł Tomczyk: Moje życie zostało oplute
Mimo trzymiesięcznego zawieszenia Pawła Tomczyka przez Zbigniewa Jakubasa, prezes postanowił zrezygnować z pełnionej funkcji. Dodał, że w jego kierunku zostały wystosowane groźby.
– Całe moje życie sportowe i zawodowe zostało oplute. Stając w obronie pracownika przed niewłaściwym i naruszającym jego godność zachowaniem ze strony trenera, sam stałem się ofiarą ataku fizycznego, hejtu, a nawet kierowano pod moim adresem groźby. (...) To dla mnie największy zawód. Pan Jakubas miał pełen obraz sytuacji w klubie, jednak pozostał bierny. Miał mój wniosek o wyciągnięcie konsekwencji wobec trenera i jego niewłaściwego zachowania z 4 lutego. Gdyby pan Jakubas zareagował, to być może klub nie znalazłby się w tak trudnej sytuacji, w jakiej jest obecnie — dodał prezes.
Czytaj też:
Były reprezentant Polski broni trenera Motoru. „Żeby skruszyć beton, niezbędny jest wstrząs”Czytaj też:
PZPN reaguje na skandal w Motorze Lublin. Nad Goncalo Feio zebrały się czarne chmury