Groźna kontuzja polskiego bramkarza. To może być dla niego koniec sezonu

Groźna kontuzja polskiego bramkarza. To może być dla niego koniec sezonu

Rafał Gikiewicz
Rafał Gikiewicz Źródło: Newspix.pl / DEFODI IMAGES
Augsburg Rafała Gikiewicza boleśnie przegrał z FC Koeln 1:3. Polski bramkarz przyznał, że w tym spotkaniu wystąpił z kontuzją, która może wykluczyć go do końca sezonu. – Z takim bólem nie miałem jeszcze do czynienia – zdardził.

Rafał Gikiewicz od lat prezentuje w Bundeslidze bardzo wysoką formę. Czy to we Freiburgu, Unionie Berlin czy Augsburgu jest ostoją linii defensywnej, którą często ratuje kapitalnymi paradami. Taka postawa zaowocowała nawet powołaniem do reprezentacji Polski, do której obecnie się nie łapie, choć wielokrotnie w komentarzach powtarzał, że zasługuje na grę w kadrze.

Dotkliwa porażka Augsburga z FC Koeln

W sobotę 8 kwietnia Augsburg na czele z Rafałem Gikiewiczem mierzył się z FC Koeln, czyli bezpośrednim rywalem Fuggerstaedter w tabeli. Mecz zakończył się zwycięstwem piłkarzy z Kolonii 3:1, a przy jednej bramce polski bramkarz mógł zachować się zdecydowanie inaczej. Przez tę porażkę Augsburg spadł na 13. miejsce w tabeli, a FC Koeln uplasowało się na 12. lokacie z dwupunktową przewagą nad rywalami.

W „Magazynie Bundesligi” na Viaplay polski bramkarz przyznał, że grał w tym spotkaniu z kontuzją. – Od środy mam problem z barkiem – powiedział i dodał, że to może być dla niego koniec sezonu. – Różne rzeczy mogą się wydarzyć – zdradził.

– Obecnie jestem w Monachium, byłem u lekarza, wczoraj wieczorem także. Walczę o to, żebym mógł jeszcze na boisku wystąpić – podkreślił.

Rafał Gikiewicz: Z takim bólem nie miałem jeszcze do czynienia

Gikiewicz dopytywany, co się dokładnie dzieje odparł, że w środę coś sobie naciągnął na treningu. – W środę się rzuciłem, boisko było nie za bardzo nawilżone pod koniec treningu, ciało zostało, a ręka poszła za piłką i lekko się wszystko naciągnęło. Ścięgna bicepsa, ścięgna barku są lekko nadwyrężone. W czwartek miałem ściąganą krew z okolicy bicepsa – zrelacjonował.

Zawodnik podkreślił, że w sobotę wystąpił na własną odpowiedzialność przy ogromnej ilości środków przeciwbólowych. – Jeszcze o 8.30 trenowałem, żeby trener wiedział, czy jestem w stanie grać, czy nie – oświadczył.

– Bolało mnie przez całe spotkanie. Biorąc pod uwagę 17 lat grania, w wyższych ligach i niższych, to z takim bólem nie miałem jeszcze do czynienia. Naprawdę cierpiałem – zakończył.

Czytaj też:
Zbigniew Boniek zaskoczył swoim stwierdzeniem. „Nie róbmy z niej potwora”
Czytaj też:
Matias Sanchez dla „Wprost”: Gdy wspominam Tokio, dostaję gęsiej skórki. Witano nas jak bohaterów

Źródło: Viaplay