Podolski znów zawiódł, ale dzięki błyskowi jego kolegi Górnik Zabrze i tak wygrał ze Stalą Mielec

Podolski znów zawiódł, ale dzięki błyskowi jego kolegi Górnik Zabrze i tak wygrał ze Stalą Mielec

Podolski w meczu ze Stalą Mielec
Podolski w meczu ze Stalą Mielec Źródło:Newspix.pl / Łukasz Sobala / PressFocus
Starcie Górnika Zabrze i Stali Mielec było drugim, które rozegrano w sobotę 7 sierpnia w ramach trzeciej kolejki Ekstraklasy. Spotkanie to przez długi czas zawodziło, ale podopieczni Jana Urbana w końcu się przebudzili.

Patrząc na personalia, wydawało się, że Górnik powinien wygrać mecz ze Stalą z łatwością. Nic bardziej mylnego – przez długi czas zabrzanie męczyli się niemiłosiernie i dopiero po jednym błysku w drugiej połowie wygrali z mielczanami.

Stal nie przestraszyła się Podolskiego

Pierwsza połowa w wykonaniu obu zespołów była po prostu zła, bo praktycznie nie obejrzeliśmy ani jednej sytuacji, po której ktokolwiek mógłby strzelić gola. O ile brak kreatywności ze strony mielczan nie dziwił – czuć było nieobecność Domańskiego – o tyle najbardziej rozczarowywali gospodarze. Nowak, Jimenez, Manneh i Podolski to kwartet, który potrafi wiele, ale w praktyce im też niewiele wychodziło. Zaledwie raz trzeci z wyżej wymienionych posłał obiecujące podanie, ale to za mało jak na 45. minut gry.

Zawodził też Podolski, największy gwiazdor w zespole Jana Urbana. – To świetny piłkarz i mamy świadomość, że musimy na niego uważać, aczkolwiek widać, że jeszcze nie jest w najwyższej formie. I kropka – powiedział wymownie Flis w przerwie meczu.

Jimenez się nie poddał i został bohaterem

W drugiej połowie największy gwiazdor zabrzan zmarnował doskonałą okazję po podaniu Jimeneza. Mimo że z łatwością minął Gliwę, to potem z ostrego kąta uderzył w boczną siatkę. Faktem jednak jest, że nie miał komu odegrać piłki, ponieważ wszystkich jego kolegów dobrze pilnowali defensorzy Stali. Z drugiej strony, gdyby Podolski nie rozglądał się i strzelił od razu, Górnik zapewne prowadziłby 1:0. Chwilę później napastnik odwdzięczył się świetnym dośrodkowaniem do Hiszpana, lecz ten w ogóle nie trafił w futbolówkę w bardzo dogodnej sytuacji.

Jimenez nie poddawał się i w końcu osiągnął cel. Mimo tego, że jeden z mielczan próbował zatrzymać go wślizgiem, napastnik nie upadł i pobiegł dalej. Wpadł w pole karne, gdzie jeszcze minął de Amo na zamach, a potem pokonał golkipera technicznym strzałem posłanym w kierunku dalszego słupka. Dzięki tej bramce Górnik wygrał swój pierwszy mecz w tym sezonie Ekstraklasy i uciekł ze strefy spadkowej.

Czytaj też:
Brzydki mecz, ale trzy punkty tak samo wartościowe. Jagiellonia minimalnie pokonała Termalicę

Źródło: WPROST.pl