– W Legii jest pijacka grupa. Tego się już nie da ukryć, o tym mówią wszyscy. Tak świętowali zwycięstwo z Leicester, że zapomnieli, że za 72 godziny muszą wyjść na boisko – powiedział Wojciech Kowalczyk w programie „Liga Minus” emitowanym na kanale WeszłoTV.
Doniesienia o „pijackiej grupie” szybko zaczęły krążyć w polskich mediach i najwyraźniej trafiły do dziennikarzy azerisport.com, którzy rozmawiali z Mahirem Emrelim. – To wymysł polskiej prasy, która najwyraźniej nie wie, że muzułmanie nie piją alkoholu. Nie chcę nawet rozwodzić się nad tym tematem. Wszyscy wiedzą, że nie piję i nigdy nie będę pił – zaznaczył napastnik Legii.
Odprawa przed meczem Legii
Azer wytłumaczył również swoje spóźnienie na odprawę przed meczem z Lechem Poznań. Jak wyjaśnił, po meczu reprezentacji Azerbejdżanu z Serbią przeszedł kilka testów na obecność koronawirusa, a podczas jednego z nich doszło do uszkodzenia śluzówki nosa, przez co piłkarz regularnie krwawił.
– Po powrocie do Warszawy natychmiast zgłosiłem to klubowemu lekarzowi. Przeprowadzili badania, ale przez całą następną noc dalej krwawiłem. Nie mogłem spać, a później nie usłyszałem budzika – dodał. Emreli za spóźnienie przeprosił Czesława Michniewicza i zgodnie z regulaminem został ukarany grzywną.
Dlaczego nie podał ręki Michniewiczowi?
Legia ostatecznie przegrała mecz z Lechem, a Emreli został zdjęty z boiska w 65. minucie. Uwagę dziennikarzy zwrócił fakt, że schodząc z murawy, Azer nie podał ręki Michniewiczowi. – To nie było skierowane przeciwko trenerowi. Wszystko to czyste emocje. Byłem zdenerwowany swoją grą, ponieważ to był dla nas bardzo ważny mecz – wyjaśnił.
Czytaj też:
Nowy minister sportu też „harata w gałę”. „Na boisku już nieraz zdarliśmy buty”