Niespodzianka w hicie 24. kolejki Ekstraklasy. Walka o mistrzostwo Polski będzie jeszcze ciekawsza!

Niespodzianka w hicie 24. kolejki Ekstraklasy. Walka o mistrzostwo Polski będzie jeszcze ciekawsza!

Ivi Lopez i Joao Amaral w meczu Lecha z Rakowem
Ivi Lopez i Joao Amaral w meczu Lecha z Rakowem Źródło:Newspix.pl / Jakub Ziemianin / 400mm.pl
Mecz Rakowa Częstochowa z Lechem Poznań niewątpliwie był hitem 24. kolejki Ekstraklasy. Oba te zespoły walczą o mistrzostwo Polski, więc starcie było dynamiczne, zacięte i dostarczyło widzom wielu emocji.

Hit 24. kolejki Ekstraklasy nie zawiódł, choć nie obejrzeliśmy w nim wielu goli. Szczególnie gorąco zrobiło się w drugiej części spotkania.

Jakub Kamiński zmarnował najlepszą okazję w pierwszej połowie

Na początku starcia wydawało się, że niespodziewanie to goście przejmą inicjatywę i nawet jeśli nie zdominują rywala, to przynajmniej regularnie będą nękać go pod bramką. Kibice Kolejorza mogli martwić się, kiedy Tudor centrował w ich „szesnastkę”, albo gdy w kolejny drybling wchodził Ivi Lopez.

Lech otrząsnął się dopiero po kilku minutach, a śmielej zaatakował mniej więcej po kwadransie, ale jego zawodnikom brakowało jakiegoś błysku, dzięki któremu Kovacević musiałby wykazać się refleksem. W ofensywnych poczynaniach gospodarzy dominowała… Nerwowość. Zwłaszcza gdy jeden podopieczny Macieja Skorży denerwował się na drugiego za podjęcie złej decyzji w danej akcji. Tak naprawdę Kolejorz miał jedną dogodną okazję do wyjścia na prowadzenie, ale jej nie wykorzystał – wtedy, kiedy Kamiński minął dwóch przeciwników, a potem uderzył mocno wprost w bramkarza.

Zimny prysznic od Frana Tudora i Iviego Lopeza dla Lecha Poznań

Ta indolencja z obu stron została przełamana chwilę po rozpoczęciu drugiej połowy meczu. Była 50. minuta, kiedy prawym skrzydłem pomknął Tudor, by następnie posłać idealne, długie dośrodkowanie w kierunku dalszego słupka. Tam spod krycia urwał się Loprez, uderzył głową i wyprowadził częstochowian na prowadzenie.

Najbliższy wyrównania był Kownacki. Wypożyczony z Fortuny Dusseldorf zawodnik otrzymał piłkę w polu karnym Rakowa i mimo faktu, że miał wiele wolnego miejsca oraz sporo czasu na podjęcie właściwej decyzji, i tak nawet nie trafił w bramkę. Ta akcja zwiastowała jednak kłopoty dla Rakowa w ostatnich minutach spotkania. Goście zostali w nich zepchnięci do defensywy i momentami bronili się wręcz desperacko.

Więcej bramek już nie padło, częstochowianie zwyciężyli i w związku z tym zepchnęli Lecha na trzecie miejsce w tabeli.

Czytaj też:
To te nowe twarze zobaczymy w kadrze Michniewicza. Są przecieki dotyczące marcowych powołań

Źródło: WPROST.pl