Wpadki Pogoni Szczecin i Lecha Poznań, które zremisowały swoje ostatnie mecze ligowe, sprawiły, że Raków Częstochowa stanął przed szansą wskoczenia na fotel lidera Ekstraklasy. By objąć prowadzenie w ligowej stawce, podopieczni Marka Papszuna musieli pokonać na własnym stadionie Stal Mielec, która od 12 lutego nie wygrała meczu.
Ekstraklasa 2021/2022. Raków Częstochowa przeważał od pierwszych minut
Tak, jak można było się tego spodziewać, Raków od pierwszych minut dominował i szukał szansy na szybkie objęcie prowadzenia. Gorąco pod bramką Damiana Primela zrobiło się już w 11. minucie, kiedy to Vladislavs Gutkovskis przymierzył z ostrego kąta, ale trafił w słupek. Łotysz kilkanaście minut później ponownie stanął przed szansą na otworzenie wyniku, ale w sytuacji sam na sam z Primalem nie trafił w bramkę.
Akcje Rakowa z minuty na minutę stawały się coraz groźniejsze, a defensywa Stali w pewnym momencie musiała sobie radzić z prawdziwą „nawałnicą” w wykonaniu gospodarzy. Golkiper przyjezdnych był jednak świetnie dysponowany, co potwierdził w 35. minucie, broniąc uderzenie Iviego Lopeza z dziesięciu metrów. Chwilę później dobijał Gutkovskis, ale ponownie fatalnie spudłował.
Primel dwoił się i troił, by uchronić swoją drużynę przed stratą bramki. Na kilka minut przed przerwą najpierw powstrzymał Mateusza Wdowiaka w sytuacji sam na sam, a następnie poradził sobie z próbą Lopeza. To właśnie dobra postawa golkipera sprawiła, że Stal schodziła na przerwę przy bezbramkowym remisie.
Ekstraklasa 2021/2022. Raków szukał podwyższenia wyniku
Raków szybko po zmianie stron dopiął swego i objął prowadzenie w meczu. Prezent w postaci błędu Marcina Flisa i Mateusza Matrasa wykorzystał Deian Sorescu, którzy dzięki nieporozumieniu defensorów Stali przejął piłkę w polu karnym i strzałem przy długim słupku pokonał Primela. Kilka minut później blisko wyrównania był Grzegorz Tomasiewicz, ale Vladan Kovacević poradził sobie z jego uderzeniem z kilkunastu metrów.
Mało brakowało, a w 62. minucie gospodarze prowadziliby już 2:0. Lopez prostopadle dograł do Wdowiaka, który zwiódł Primela i umieścił piłkę w siatce. Gracz Rakowa był jednak na pozycji spalonej, przez co trafienia słusznie nie uznano. Kilka minut później do kolejnej już dogodnej sytuacji doszedł Gutkovskis, który dostał świetne podanie od Bena Ledermana, ale uderzył prosto w interweniującego Primela.
Ekstraklasa. Stal Mielec wyrównała
Brak skuteczności graczy Rakowa zemścił się w 69. minucie. Piłkę przed polem karnym dostał Krystian Getinger, przymierzył z dystansu i doprowadził do wyrównania. Winą za bramkę dla Stali można obarczyć Kovacevicia, który skiksował przy próbie interwencji.
Raków już trzy minuty później był blisko ponownego objęcia prowadzenia. Futbolówkę w szesnastkę dograł Lopez, tam Fran Tudor popisał się świetnym przyjęciem klatką i uderzeniem z powietrza przy słupku nie dał szans Primelowi na skuteczną interwencję. Bramki jednak nie uznano, ponieważ mający swój udział w tej akcji Zoran Arsenić znajdował się na pozycji spalonej.
Raków Częstochowa liderem Ekstraklasy
W 79. minucie sędzia ponownie interweniował, tym razem na korzyść Rakowa. Wdowiak dostał piłkę w szesnastkę, gdzie gracza Rakowa faulem powstrzymywał Arkadiusz Kasperkiewicz, za co arbiter podyktował rzut karny. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Lopez, który pewnym strzałem doprowadził do stanu 2:1. Ten wynik utrzymał się do końca spotkania, dzięki czemu podopieczni Papszuna wskoczyli na fotel lidera Ekstraklasy. Wicemistrz Polski ma obecnie punkt przewagi nad Pogonią Szczecin i dwa punkty więcej niż Lech Poznań.
Czytaj też:
Wszystko już jasne. Wiadomo, z kim Polacy zagrają 24 marca