Trudne zadanie Marcina Kaczmarka, nowego trenera Lechii Gdańsk. Będzie sprzątał stajnię Augiasza

Trudne zadanie Marcina Kaczmarka, nowego trenera Lechii Gdańsk. Będzie sprzątał stajnię Augiasza

Marcin Kaczmarek
Marcin Kaczmarek Źródło:PAP / Adam Warżawa
Ostatnia w tabeli Ekstraklasy Lechia Gdańsk ma nowego trenera – Marcina Kaczmarka. To człowiek związany z tym klubem, mówią o nim, że w jego żyłach płynie biało-zielona krew. Teraz jednak staje przed zadaniem oczyszczenia szatni klubu, która dzisiaj przypomina stajnię Augiasza. Czy da radę?

Marcin Kaczmarek patrzy w przyszłość z optymizmem, ale zadanie ma bardzo trudne. Wchodzi do wyjątkowo trudnej szatni pełnej starszych, doświadczonych zawodników, gwiazdorów Ekstraklasy z gigantycznym, rozbuchanym ego. Takich, którzy lubią mieć swoje zadanie co do doboru taktyki na mecz, sposobu trenowania, czy nawet składu personalnego na dane spotkanie. Wielu z obecnych piłkarzy Biało-Zielonych ma swój szczyt formy dawno za sobą. Ale ambicjonalnie trudno im znieść, że wraz z wiekiem rola starszego zawodnika w drużynie Ekstraklasy musi się stawać coraz mniejsza. Biologii nie da się oszukać.

Tę oczywistą prawdę doświadczeni zawodnicy Lechii przyswajają bardzo opornie. A szkoleniowiec, który spróbuje przywołać ich do porządku, sam może stracić pracę.

Pocałunek śmierci dla byłego trenera Lechii Gdańsk

Najdobitniej przekonał się o tym Tomasz Kaczmarek. Poprzedni trener Lechii świetnie zaczął swoją kadencję. Przejął dobrze przygotowaną drużynę przez swojego poprzednika Piotra Stokowca, wpuścił do szatni trochę świeżego powietrza, postawił na grę odważniejszą, bardziej ofensywną i zespół zaczął wygrywać mecz za meczem. Tomasz Kaczmarek został nawet trenerem września 2021 w Ekstraklasie – od razu za swój pierwszy miesiąc pracy w klubie.

Później różnie z formą Lechii bywało. Już w październiku 2021 przydarzyła się między innymi wstydliwa porażka w 1/16 Pucharu Polski ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki 1:2. Ale faktem jest, że drużyna z Gdańska zajęła na koniec ubiegłego sezonu czwarte miejsce w lidze, czym zapewniła sobie prawo startu w eliminacjach Ligi Konferencji.

Niestety, w przypadku Tomasza Kaczmarka jeszcze raz potwierdziło się zdanie wygłoszone kiedyś przez Michała Probierza, że „puchary to dla trenera pocałunek śmierci”. Latem tego roku Lechia w pierwszej rundzie jeszcze pokonała słabiutką Akademiję Pandew (4:1 i 2:1), ale już w drugiej rundzie zbyt mocny dla gdańszczan okazał się Rapid Wiedeń. Po bezbramkowym remisie na wyjeździe, w rewanżu Lechia przegrała 1:2 i się zaczęła „jazda” w klubie. Na światło dzienne zaczęły wychodzić tematy, które dobra drużyna zazwyczaj zostawia w szatni.

Czytaj też:
Na ile gotowym projektem jest Legia Kosty Runjaicia?

Czarna seria i niezadowolony Flavio Paixao

Atmosferę podgrzewała dodatkowo fatalna postawa drużyny w lidze. Na początek Ekstraklasy Lechia wysoko przegrała z Wisłą Płock (aż 0:3). Później co prawda przyszło wymęczone zwycięstwo z Widzewem na wyjeździe (3:2), ale był to już tylko łabędzi śpiew drużyny pod wodzą Tomasza Kaczmarka. Lechia od początku rozgrywek utknęła na dnie tabeli i pozostaje tam do dzisiaj. Porażki: z Koroną (0:1), z Radomiakiem (1:4) i przede wszystkim 0:3 u siebie z Lechem Poznań przesądziły los trenera Kaczmarka.

Zresztą, jego pozycja była słabiusieńka już wcześniej, kiedy do opinii publicznej przedostała się informacja, że Flavio Paixao zostanie pozbawiony opaski kapitana drużyny.

Kibice z Gdańska byli skonsternowani, bo nie rozumieli tej decyzji – w końcu Flavio to legenda klubu – a trener nie potrafił w swoich publicznych wypowiedziach tego klarownie wyjaśnić. Wszyscy mieli świadomość, że jest konflikt pomiędzy Portugalczykiem a trenerem, choć mało kto wiedział, że Paixao tak naprawdę skonfliktował się z częścią drużyny, głównie starszymi zawodnikami.

Przełomu w Lechii Gdańsk nie było, desperackie poszukiwania owszem

Sprawiedliwe to nie było zupełnie, ale rachunek za tę złą atmosferę musiał zapłacić szkoleniowiec. Mimo że młody, że perspektywiczny, że dał Lechii europejskie puchary, to i tak pozbyto się go z dnia na dzień, zupełnie bez żalu.

Tym gestem zarząd klubu i przewodniczący rady nadzorczej Lechii – Adam Mandziara, chcieli uciszyć krytykę, jaka płynęła pod ich adresem. Drużynę dano do prowadzenia asystentowi Kaczmarka Maciejowi Kalkowskiemu, bo to trener miejscowy, związany wiele lat z Lechią, no i na szybko nie łatwo było znaleźć kogoś wolnego. A to tylko dodatkowo podkreśla, jaki bałagan organizacyjny aktualnie panuje w trójmiejskim klubie.