Wielkie piłkarskie święto mieliśmy możliwość obejrzeć w niedzielny wieczór 12 grudnia. Na Santiago Bernabeu Real Madryt podejmował Atletico Madryt. Gospodarze podchodzili do tego spotkania ze wspaniałą passą dziewięciu wygranych meczów z rzędu, a goście pragnęli tę serię przerwać.
LaLiga. Pierwsza bramka w derbach
Początek spotkania był dosyć spokojny i żadna z drużyn nie chciała niepotrzebnie zaryzykować. Ten marazm przerwał Karim Benzema, który dopiero wrócił do gry po kontuzji. Francuz wykorzystał dośrodkowanie Viniciusa, który znalazł się na prawym skrzydle po szybko przeprowadzonej kontrze. To już 13. bramka napastnika Realu Madryt w lidze w tym sezonie.
Po tym golu sytuacja na boisku się nieco zaostrzyła i widzieliśmy sporo ostrzejszych fauli. W efekcie tempo potyczki spadło i gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska. W tej połowie nie zobaczyliśmy więcej bramek i Królewscy prowadzili ze swoimi sąsiadami 1:0.
Druga połowa i kolejny gol
Pierwszy kwadrans drugiej połowy przebiegł podobnie do tego z pierwszych 45 minut, natomiast goście stworzyli sobie kilka lepszych sytuacji. Podobieństwo leży jednak w zdobyczach bramkowych, gdyż w 57. minucie Marco Asensio podwyższył prowadzenie drużyny Carlo Ancelottiego. Gospodarze typowo dla siebie przeprowadzili kontrę, którą rozwinął Luka Jović. Napastnik, dzięki fantastycznemu przyjęciu klatką piersiową, zgubił jednego z defensorów Atleti. Serb rozegrał na lewą stronę do Viniciusa, który zaliczył drugą już tego wieczoru asystę i właśnie Marco Asensio pokonał golkipera strzałem z pierwszej piłki.
Ta bramka praktycznie całkowicie rozproszyła Atletico Madryt i nawet jeżeli tworzyło sobie oni dość dogodne sytuacje, to na wysokości zadania stawał Thibaut Courtois. Królewscy mogą sobie dopisać do swojego konta ligowego kolejne trzy punkty.
Czytaj też:
Pogoń Szczecin daje fory liderowi Ekstraklasy. Portowcy stracili punkty na Górnym Śląsku