Tym zagraniem Robert Lewandowski rozstrzygnął losy meczu. FC Barcelona nie do zatrzymania

Tym zagraniem Robert Lewandowski rozstrzygnął losy meczu. FC Barcelona nie do zatrzymania

Gavi, Robert Lewandowski i Pedri
Gavi, Robert Lewandowski i Pedri Źródło:PAP/EPA / Manuel Bruque
Sam wynik meczu Villarreal – FC Barcelona z oczywistych względów imponować nie może. Sama konsekwencja Dumy Katalonii natomiast wręcz przeciwnie. Jednym z bohaterów spotkania był Robert Lewandowski, choć wcielił się w nietypową rolę.

To była klasyczna FC Barcelona z ostatnich tygodni. Z jednej strony próbująca dominować, z drugiej nieprzekonująca. Niby dużo groźniejsza do rywala, a jednak nieskuteczna. Blaugrana wygrała minimalnie, a bohaterem meczu – choć w nietypowy sposób – został Robert Lewandowski.

Villarreal – FC Barcelona. Lewandowski pomógł Pedriemu

Lewandowski mógł i powinien zdobyć bramkę już w 3. minucie spotkania. Napastnik świetnie poradził sobie z Albiolem, urwał u się i wyszedł sam na sam z Reiną. Zerknął jeszcze na niego, przymierzył i… Trafił prosto w golkipera.

Co się nie udało Polakowi, to wyszło jego koledze z drużyny. Po kilku chwilach Duma Katalonii zaatakowało kolejny raz, a skutecznością popisał się Pedri. Pomocnik pokonał bramkarza sprytnym strzałem po kombinacyjnej wymianie podań. Lewandowski i tym razem okazał się kluczowy, bo to właśnie on podawał do młodego Hiszpana.

twitter

Festiwal nieskuteczności w meczu Villarreal – FC Barcelona

Villarreal z kolei powinien wyrównać pod koniec pierwszej części spotkania. Po stracie w środku pola z kontrą ruszył Morales, przebiegł z futbolówką kilkadziesiąt metrów, ale kiedy wpadł w „szesnastkę”, zawiódł. Skrzydłowy trafił jedynie w boczną siatkę.

„Lewy” w starciu z drużyną Setiena lepiej spisywał się jako rozgrywający niż egzekutor. Szkoda tylko, że jego partnerzy z zespołu też nie grzeszyli skutecznością. Przekonaliśmy się o tym między innymi w akcji, w której Polak sprytnie dograł do Raphinhii między nogami rywala, ale Brazylijczyk spudłował z bliskiej odległości.

W tym meczu trybuny eksplodowały jeszcze tylko raz – kiedy w 90. minucie Chukwueze strzelił na 1:1. Entuzjazm gospodarzy został bardzo szybko ostudzony, bo trafienie anulowano przez pozycję spaloną asystenta, czyli Pino. Barcelona wygrała więc 1:0.

Czytaj też:
Jacek Gmoch dla „Wprost”: Fernando Santos nie da sobie w kaszę dmuchać. Oby nikt mu się nie wtrącał
Czytaj też:
Szalona końcówka meczu Legii z Cracovią. Wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie

Źródło: WPROST.pl