Legia Warszawa trafiła do IV rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy po pokonaniu na wcześniejszym etapie duńskiego Broendby IF. Wówczas awans rodził się w bólach, ale w dwumeczu warszawianie wygrali z przeciwnikami 4:3. Wtedy też okazało się, że ostatnim rywalem podopiecznych Goncalo Feio będzie drużyna z Kosowa – Drita Gnjilane.
Legia bez straty gola
W pierwszym spotkaniu przy ulicy Łazienkowskiej Legia nie bez problemów ograła Dritę 2:0. Przez większość czasu drużyna przeciwna grała w dziesiątkę. Nie tylko w pierwszym starciu Drita zarobiła czerwoną kartkę.
W rewanżu zespół z Kosowa dłużej utrzymywał się przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. Drita właściwie nie potrafiła zagrozić bramce Legii. Całkiem serio można było powiedzieć, że trudno byłoby wymienić trzy bardzo ciekawe momenty pierwszej połowy, bo właściwie takowe się nie pojawiły.
W drugiej części gry było nieco ciekawiej. Drita mogła wyjść na prowadzenie i odrobić połowę strat. W 75. minucie Ilir Mustafa powinien zdobyć bramkę, ale fatalnie spudłował. Nie minęło zbyt wiele czasu, a gospodarze grali w dziesiątkę. Drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną otrzymał Rron Broja, czyli kapitan zespołu.
Wtedy praktycznie pewne stało się, iż Legia wejdzie do fazy ligowej Ligi Konferencji Europy. Gra podopiecznych Feio jednak za bardzo się nie poprawiła. Wielu kibiców myślało, że bezbarwne spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem. W końcówce Legia strzeliła jednak gola. Na listę strzelców wpisał się Tomas Pekhart. Wojskowi zwyciężyli zatem 1:0. W czwartkowym starciu sędzia pokazał mnóstwo kartek – 10 żółtych, z czego Broji dwie dały jedną czerwoną.
Jagiellonia Białystok w Lidze Konferencji
W Lidze Konferencji Europy ujrzymy też Jagiellonię Białystok. Mistrz Polski trafił tam po przegranej z Ajaxem Amsterdam w IV rundzie eliminacji Ligi Europy. Białostoczanie zostali wręcz zdemolowani przez Holendrów. Ulegli im w dwumeczu wynikiem 1:7.
Czytaj też:
Ironiczny głos po klęsce polskich drużyn w Europie. „Idziemy na rekord”Czytaj też:
Holender stanął przed kamerą i skrytykował Polskę. Reporter nie dowierzał