Finał EFL Cup. Niesamowita seria rzutów karnych na Wembley! Liverpool zgarnia trofeum

Finał EFL Cup. Niesamowita seria rzutów karnych na Wembley! Liverpool zgarnia trofeum

Fabinho i Mateo Kovacić
Fabinho i Mateo Kovacić Źródło:Newspix.pl / ZUMA
Finał EFL Cup owocował w wiele kontrowersji i niewykorzystanych sytuacji. Najwięcej pracy wydaje się mieli sędziowie liniowi, którzy co chwila musieli komunikować, że bramka została zdobyta ze spalonego. W 120 minutach nikt nie mógł poprawnie zdobyć gola, ale w rzutach karnych każdy strzelał jak na zawołanie. No... prawie każdy.

Finał Pucharu Ligi Angielskiej między Chelsea a Liverpoolem był starciem emocjonującym, kontrowersyjnym i bardzo intensywnym. Wspaniale prezentował się bramkarz The Blues, czego nie można powiedzieć o formacji ofensywnej jednej i drugiej drużyny, które koncertowo zmarnowały mnóstwo stuprocentowych sytuacji.

Bramkarz Chelsea pokazał klasę

Na początku spotkania lepiej wyglądała Chelsea. Z biegiem czasu inicjatywę zaczął przejmować Liverpool, dzięki wysokiemu pressingowi, który wymuszał na przeciwnikach błędy. Z kronikarskiego obowiązku wypada zaznaczyć, że w pierwszej połowie finału Carabao Cup Sadio Mane zmarnował dwie stuprocentowe okazje. Druga z nich była niewykorzystana głównie dlatego, że wybitnie zachował się w bramce Edouard Mendy, blokując strzał Senegalczyka.Swoje wybitne okazje marnowali też piłkarze Chelsea – Christian Pulisic i Mason Mount. I tak, od fatalnego wykończenia do fatalnego wykończenia, dotarliśmy do końca pierwszej części spotkania.

Dwa spalone, brak czerwonej kartki i emocje do samego końca

W drugiej połowie spotkania wiele emocji i kontrowersji. Przede wszystkim, bardzo możliwe jest, że po niezamierzonym, ale brutalnym wejściu Naby'ego Keity w udo jednego z piłkarzy Chelsea, Liverpool powinien grać w osłabieniu. Zamiast tego chwilę później Joel Matip zdobył bramkę na 1:0, po perfekcyjnie wykonanym rzucie wolny. Sędzia jednak nie zaliczył trafienia, ponieważ stwierdził, że Virgil van Dijk brał udział w akcji, a w momencie podania znajdował się na spalonym. Zarzutem wobec Holendra było to, ze utrudniał obrońcy pracę w defensywie.

Swoje niezaliczone trafienie miała również Chelsea. Tym razem jednak spalony był widoczny jak na dłoni. Najlepszy matematyk nie doliczyłby się zmarnowanych szans obu drużyn w ostatnich 15 minutach drugiej połowy spotkania. Z tego powodu też byliśmy świadkami dogrywki.

Już w 9. minucie dogrywki bohaterem finału mógł się stać Romelu Lukaku, dla którego ostatnie miesiące w Londynie nie są najprzyjemniejszymi w karierze. O tym, że jego trafienie nie zostało uznane zadecydował minimalny spalony. Historia powtórzyła się w 20. minucie dogrywki. Tym razem ofiarą spalonego był Kai Havertz, który z bramki cieszył się zaledwie parę sekund. Coraz mniej czasu brakowało do tego, żebyśmy ujrzeli rzuty karne. Do serii jedenastek ostatecznie doszło

Kepa Arrizabalaga wszedł na rzuty karne

Chelsea zdecydowała się na niecodzienny ruch. Tuż przed serią rzutów karnych Thomas Tuchel wymienił bramkarzy. Za świetnie spisującego się Edouarda Mendy'ego wszedł Kepa Arrizabalaga. Pierwszy był James Milner z The Reds, który oszukał Kepę i pewnie wykończył jedenastkę. Marcos Alonso również pewnie trafił, ale bramkarz Liverpoolu rzucił się w dobrą stronę.

W rzutach karnych trafiał każdy. Doszło do tego, że swoje próby musieli oddawać... bramkarze! Pierwszy podszedł do piłki młodziutki golkiper z Liverpoolu, Caoimhin Kelleher, który spokojnie wykończył swoją jedenastkę. Na końcu strzelać miał Arrizabalaga, bramkarz, który wszedł po to, by wybronić jak najwięcej "jedenastek". Nie spodziewał się, że będzie sam musiał strzelać. Presja, zaskoczenie, a może jedno i drugie spowodowało, że Kepa dramatycznie przestrzelił, dzięki czemu to Liverpool sięgnął po Puchar Ligi Angielskiej.

Czytaj też:
Zbigniew Boniek wydał oświadczenie. Były prezes PZPN chce wykluczenia Rosji

Opracował:
Źródło: WPROST.pl