W poniedziałek 31 stycznia wielu kibiców i dziennikarzy zapewne odetchnie z ulgą. To tego dnia Cezary Kulesza ogłosi nazwisko nowego selekcjonera reprezentacji Polski, dzięki czemu trwająca ponad miesiąc saga pt. „Poszukiwania następcy Paulo Sousy” dobiegnie końca. Niewykluczone jednak, że na finiszu tej „telenoweli” czeka nas małe zaskoczenie.
Szykuje się zwrot akcji ws. trenera reprezentacji Polski
Od początku faworytem do objęcia Biało-Czerwonych był Adam Nawałka, który w połowie stycznia miał już uzgodnić warunki kontraktu z PZPN-em. W międzyczasie Andrij Szewczenko został jednak odsunięty od prowadzenia Genoi, dzięki czemu w oczach Kuleszy urósł na najpoważniejszego kandydata do zastąpienia Portugalczyka. Gdy okazało się, że Ukrainiec nie rozwiąże kontraktu z włoskim klubem, szef polskiej federacji musiał szukać opcji awaryjnych. I jeśli wierzyć doniesieniom Tomasza Włodarczyka z Meczyki.pl, finalnie nie sięgnie po Nawałkę.
Jak w sobotnie popołudnie przekazał Włodarczyk, Kulesza zatrudni... Czesława Michniewicza. Były trener Legii Warszawa wprawdzie był wymieniany w gronie kandydatów do objęcia kadry, ale nie był traktowany jako poważniejszy pretendent od chociażby Nawałki. Michniewicz miał jednak „przekonać do siebie” Kuleszę, z którym podpisze krótki kontrakt, skupiając się przede wszystkim na marcowych meczach barażowych.
Kulesza potwierdza, że już wybrał
Przypomnijmy, o tym, że sprawa wyboru selekcjonera jest już zamknięta, potwierdził sam Kulesza w rozmowie z Onetem. — Dokonałem wyboru, z którego jestem zadowolony i uważam za najlepszy z możliwych. Nowy selekcjoner ma odpowiednie predyspozycje i doświadczenie, by pełnić tę funkcję, a swoją dotychczasową pracą udowodnił, że zasłużył na taką szansę — podkreślił.
Czytaj też:
Cezary Kulesza wybrał już nowego selekcjonera Polaków. „Wybór najlepszy z możliwych”