Kamil Glik: skała, gladiator, twardziel o gołębim sercu

Kamil Glik: skała, gladiator, twardziel o gołębim sercu

Kamil Glik
Kamil Glik Źródło:Newspix.pl / Łukasz Grochala
Kamil Glik. Skała, gladiator i twardziel, a jednocześnie człowiek o gołębim sercu. Dobry duch reprezentacji Polski, filar naszej defensywy, a momentami także bezwzględny brutal w starciach z rywalami. Obrona kadry bez niego wygląda tak samo ubogo, jak atak Biało-czerwonych bez Roberta Lewandowskiego.

Kamil Glik nie jest najszybszy i najbardziej zwrotny. Ma już 34 lata i pewnie najlepszy okres kariery za sobą. A jednak gdy podano informację, że we wtorkowym meczu Serie B – pomiędzy Brescią a Benevento Calcio – Kamil został kopnięty w głowę i zabrany do szpitala, serca polskich kibiców zamarły. Bo trudno sobie wyobrazić obronę reprezentacji bez potężnego stopera. Już nie raz przekonaliśmy, że bez swojego „dowódcy” inni defensorzy reprezentacji stają się dziwnie zagubieni.

Klawiatura do roboty

Jego mocne strony to solidność, siła i ofiarność. I bardzo dobra gra głową. W walce w powietrzu – gdy może wykorzystać swoją fizyczność – czuje się znakomicie. Zarówno we własnym polu karnym jak i pod bramką przeciwnika, gdzie jest bardzo niebezpieczny dla rywali po stałych fragmentach gry. Głową strzelił wiele ważnych goli, zarówno dla reprezentacji, jak i dla drużyn klubowych.

We wtorek, w końcówce meczu Serie B przeciwko Brescii, też właśnie głową wybijał piłkę w okolicach własnego pola bramkowego. Zawodnik rywali – Mehdi Leris próbował wykończyć akcję efektowną przewrotką. Niestety, z całym impetem kopnął Kamila w twarz. Polak padł na murawę jak ścięty. Nie stracił przytomności, ale został zniesiony z boiska na noszach i zabrany do szpitala.