Koniec marzeń Polaków o awansie? Biało-Czerwoni uciekli spod topora, ale to może być za mało

Koniec marzeń Polaków o awansie? Biało-Czerwoni uciekli spod topora, ale to może być za mało

Nicola Zalewski w meczu Polski z Węgrami
Nicola Zalewski w meczu Polski z Węgrami Źródło: Newspix.pl / Łukasz Sobala / PressFocus
Mecz z Węgrami był bardzo ważny dla reprezentacji Polski U-21 w kontekście jej ewentualnego awansu na młodzieżowe mistrzostwa Europy. Szczęśliwie wywalczony remis jeszcze nie przekreśla ich szans, ale sprawił, że te znacznie zmalały.

Mecz z Węgrami, którzy nie mają już szans na awans, ale od wyniku tego starcia zależy przyszłość Polaków… Znaliśmy już ten schemat z seniorskiej reprezentacji i niestety już po zakończeniu pojedynku nie możemy być z niego zadowoleni.

Polacy marnowali dobre okazje w pierwszej połowie meczu z Węgrami

Od początku meczu podopieczni Macieja Stolarczyka odważnie ruszyli do przodu i w pierwszym kwadransie kilka razy zagrozili rywalom, niestety jednak niedostatecznie. Na pewno żałować będą jednak sytuacji z 12. minuty, kiedy jeden z defensorów rywali odbił piłkę ręką. Powtórki to potwierdziły, ale sędzia nic nie zauważył i dał naszej drużynie zaledwie rzut rożny.

Gole nie zakończyła się też akcja, którą w znakomity sposób Polacy rozegrali niedługo potem. Kilka krótkich podań bez przyjęcia pozwoliło Benedyczakowi znaleźć się w pozycji strzeleckiej. Wydawało się, iż uderzył idealnie, ale ze skraju pola karnego trafił jedynie w słupek. Biało-Czerwoni też zresztą kilka razy mieli sporo szczęścia, na przykład po dwóch kwadransach, gdy napastnik Węgrów z bliskiej odległości trafił tylko w Kiwiora, zamiast do bramki.

Madziarzy skuteczniejszy niż Biało-Czerwoni

W 35. minucie Madziarzy byli jednak skuteczni. Prawym skrzydłem przedarł się bowiem Baratch i mimo asysty naszego defensora idealnie wyłożył piłkę Nemethowi, a ten trafił do pustej bramki. Mało brakowało, a szybko odpowiedzielibyśmy na to trafienie, jednak gościom znów wydanie pomogło obramowanie bramki. Tym razem uderzył w nie Skóraś. W sytuacji (prawie) sam na sam zawiódł też Kozłowski

W zmianie stron nadal to Biało-Czerwoni mieli więcej inicjatywy, ale trudno się temu dziwić. Wynik i defensywna gra pasowały przyjezdnemu zespołowi i należy mu oddać, że dobrze sobie w takim stylu radził. Podopieczni trenera Stolarczyka od czasu do czasu atakowali groźnie, aczkolwiek zawsze brakowało im skuteczności. Wiele naszych akcji zastopował Balogh.

Michał Skóraś uratował remis w meczu Polska – Węgry

Serca polskich fanów mogły zabić mocniej także w 72. minucie, kiedy w naszej „szesnastce” odnalazł się Nemeth. Snajper spudłował jednak w stosunkowo łatwej sytuacji. Mniej więcej na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem bliski pokonania węgierskiego golkipera był Białek. Napastnik Wolfsburga obrócił się w polu karnym z obrońcą na plecach, aczkolwiek potem nie zdołał umieścić piłki w siatce. Hegyi znakomicie interweniował także przy bardzo mocnym strzale Marchwińskiego.

Biało-Czerwoni dopięli swego dopiero w 92. minucie spotkania, kiedy jeden z Węgrów sfaulował Białka w swoim polu karnym. Do rzutu karnego podszedł Skóraś i zdołał doprowadzić do remisu. Mimo tego szanse Polaków na awans stały się niemal iluzoryczne. Trener Stolarczyk i jego świta będą musieli liczyć na matematykę i potknięcia reprezentacji Niemiec oraz Izraela.

Czytaj też:
Przewidywany skład Biało-Czerwonych na mecz Polska – Szwecja. Tak możemy zagrać w barażu