Marek Papszun czy Michał Probierz? Pomagamy PZPN-owi wybrać nowego selekcjonera

Marek Papszun czy Michał Probierz? Pomagamy PZPN-owi wybrać nowego selekcjonera

Michał Probierz
Michał Probierz Źródło:Newspix.pl / Łukasz Grochala/Cyfrasport
W tej chwili jest dwóch kandydatów na selekcjonera reprezentacji Polski – Marek Papszun oraz Michał Probierz. Podpowiadamy prezesowi PZPN, którego z nich warto wybrać i dlaczego.

13 września dowiedzieliśmy się, że Fernando Santos nie będzie już dłużej pełnił funkcji selekcjonera reprezentacji Polski. Oficjalne potwierdzenie z PZPN-u nadeszło kilka godzin po pierwszym przecieku. Najważniejszą kwestią jest zatem rozstrzygnięcie tego, kto zastąpi Portugalczyka. Fakt, iż federacja, na czele z Cezarym Kuleszą, zastanawia się głównie nad dwoma kandydaturami to tajemnica poliszynela.

Marek Papszun faworytem kibiców

W grze o stanowisko trenera Biało-Czerwonych już od dawna jest człowiek, który w ostatnich latach wzbudził nadzieję, że polska myśl szkoleniowa nie musi być skazana na porażkę. Mowa oczywiście o Marku Papszunie, byłym szkoleniowcu Rakowa Częstochowa. 49-latek spędził w zespole Medalików 7 lat, wyciągnął ekipę z II ligi do Ekstraklasy, a potem zdobył dwa Puchary Polski, dwa Superpuchary oraz mistrzostwo kraju. Położył też podwaliny pod bezdyskusyjny sukces, jakim był awans tej drużyny do fazy grupowej Ligi Europy już pod wodzą Dawida Szwargi, swojego wcześniejszego asystenta.

Obecnie w naszym kraju nie ma innego szkoleniowca, który cieszyłby się większą, albo chociaż równie dużą renomą. Trudno się temu dziwić, skoro jego wieloletnia przygoda z Rakowem to pasmo sukcesów, kontynuowane aż do szczytów Ekstraklasy. W związku z tym Papszun ma również duże poparcie opinii publicznej.

Zapytaliśmy kibiców, kogo widzieliby, jako sukcesora Fernando Santosa – byłego szkoleniowca Rakowa, Michała Probierza, czy może jeszcze kogoś innego. Wynik nie pozostawiał wątpliwości. W ankiecie przeprowadzonej przez „Wprost” wśród internautów ten pierwszy zebrał 56 proc. głosów.

Sto procent profesjonalizmu Marka Papszuna

Bynajmniej nie jest to widzimisię fanów, za którym nie stoi nic więcej niż tak zwany „hype”. Przeciwnie, w teorii właśnie Papszun wygląda na człowieka z odpowiednio wysokim etosem pracy, którego brakowało jego poprzednikom. Wyrobił sobie opinię niemalże pracoholika, ale przecież nie sztuką jest pracować ciężko, tylko dobrze. Santos nie łapał się w żadną z tych kategorii i teraz mamy tego efekt – przedostatnie miejsce w tabeli grupy E i konieczność szukania nowego selekcjonera.

Wiele można byłoby powiedzieć o dawnym szkoleniowcu Rakowa, ale nie to, że mógłby mieć merytoryczne braki w warsztacie. To przecież on wymyślił od podstaw koncepcję na to, jak mają grać jego Medaliki i pod tę filozofię budował kadrę – w Częstochowie miał niezwykle silny głos w kontekście funkcjonowania całego pionu sportowego. A że zawsze bronił się wynikami, to w efekcie inni trenerzy i kluby chciały się wzorować na nim, a nie odwrotnie.

twitter

Kwestia władzy w reprezentacji Polski

Z drugiej strony jasne jest, że w kadrze, ze strony PZPN-u, aż tak dużej władzy by nie dostał. A to może okazać się kluczowym argumentem co do tego, czy obie strony się dogadają, czy jednak nie. Wymagania Papszuna wobec współpracowników i otoczenia w Rakowie zawsze były wyjątkowo wysokie, podobnie jak intensywność pracy. Stuprocentowy profesjonalizm, któremu albo się podporządkujesz, albo do widzenia. Wiadomo natomiast, jak to ostatnio wyglądało i w naszej federacji, i w drużynie.

W końcu też – banalna i oczywista sprawa – tym razem wybór zawodników, z których będzie mógł skorzystać, jest mocno ograniczony. Tu nie da się w nieskończoność grzebać na rynku transferowym. W reprezentacji zawsze krawiec tak kraje, jak mu materiału staje. Pieniądze nie załatwią sprawy, jak to w klubach bywa.

Reasumując, Marek Papszun faktycznie wygląda na kogoś, kto byłby w stanie zaprowadzić porządek w kadrze. Trzeba od nowa natchnąć piłkarzy, wpoić im wiarę w siebie, wypracować jakiekolwiek schematy, nadać styl i charakter. Krótko mówiąc, do ułożenia jest… Wszystko. Aktualnie nasza drużyna narodowa to rozsypane po podłodze puzzle i przynajmniej pod tym względem 49-latek jawi się jako odpowiedni kandydat, choć niepozbawiony wad i znaków zapytania.

Wątpliwości wobec Marka Papszuna

W tej beczce miodu jest oczywiście też spora doza dziegciu. Praca trenera klubowego i praca selekcjonera to w zasadzie dwie różne prace.

W Rakowie Papszun mógł cierpliwie wpajać swoje koncepcje, szlifować taktykę – żmudnie, ale regularnie, codziennie. W tym względzie nie miał też tak dużej presji na pozytywny wynik, który trzeba zrobić teraz, zaraz. W pewnym sensie byłby więc strażakiem, a nie budowniczym.

Ponadto musiałby zadbać o dobrą atmosferę, choć do miana wodzireja mu daleko. To raczej surowy przełożony – w dobrym tych słów znaczeniu, aczkolwiek niezbyt elastyczny. Można wręcz powiedzieć, że w Częstochowie to on był największą gwiazdą w klubie, a w kadrze suma ego jest zdecydowanie większa. Czy potrafiłby nimi zarządzać z innej pozycji niż w Rakowie? Nie damy sobie nic za to uciąć.

Michał Probierz i władza

Na tle Marka Papszuna jego konkurent wygląda… Całkiem podobnie i to jest zarówno paradoks jak i zaleta zaistniałej sytuacji. Z jednej strony będziemy mówili o zbliżonych wadach i wątpliwościach wobec obu potencjalnych selekcjonerów. Z drugiej jest w tym przynajmniej jakaś konsekwencja względem postrzegania potrzeb obecnej reprezentacji Polski. Zdaje się, że w gabinetach PZPN-u w końcu zaistniała zgoda co do tego, jakiego rodzaju człowieka – a nie tylko trenera – powinna mieć seniorska kadra.

Pewne jest bowiem, że Michał Probierz również chciałby rządzić autorytarnie. Może nie aż tak bardzo jak kontrkandydat, ale nadal. W Cracovii przecież został nawet wiceprezesem. Pełnił rolę dyrektora sportowego, szefa skautingu i Bóg wie, ile jeszcze pomniejszych funkcji. Jednoosobowa armia. W Jagiellonii Białystok przed laty aż tak wielkiej władzy nie otrzymał, lecz również był decyzyjny w wielu obszarach.

Teoretycznie jednak, skoro aktualnie pracuje jako selekcjoner Polaków w sekcji U-21, nie miałby problemu, aby w ekipie seniorskiej schować własne ego do kieszeni. Z drugiej prowadzenie głównej kadry to zawsze większy prestiż, ale też większa presja i odpowiedzialność, dlatego zrozumiałe byłoby, gdyby i tym razem zechciał być niezależny w stu procentach. A to nieco kłóci się z pryncypiami pracy w reprezentacji, gdzie federacja jako organizacja również ma wiele do powiedzenia i jest to zupełnie naturalne.

Tabela grupy E el. Euro 2024

Baśnie 1000 i 1 wrzutki

No ale komu miałby ufać Cezary Kulesza, jeśli nie Michałowi Probierzowi? Przykładając ucho tu i tam dowiadujemy się, że prezes PZPN skłania się bardziej ku niemu, za to wielu pozostałych członków federacji, z których zdaniem się liczy, forsuje kandydaturę Marka Papszuna.

Ten rozdźwięk jest naturalny, ponieważ obecny szef związku i Probierz współpracowali ze sobą w Jagiellonii Białystok i to z wielkimi sukcesami. W trakcie swojej pierwszej kadencji w Dumie Podlasia włożył do gabloty Puchar Polski i Superpuchar Polski zdobyte w 2010 roku, a w ciągu drugiej wywalczył najpierw trzecie miejsce w Ekstraklasie i dwa lata później wicemistrzostwo kraju. Po odejściu Probierza Jaga rokrocznie osuwała się w tabeli, zajmując kolejno: drugie, piąte, ósme, dziewiąte, dwunaste i czternaste miejsce.

W pamięci Kuleszy białostockie wspomnienia z udanej współpracy wciąż są żywe. W pamięci kibiców, którzy uważnie śledzą polski futbol, aż tak różowo nie jest. Oni skupiają się przede wszystkim na tym, co widzieli w minionych latach w Cracovii, a to bynajmniej nie napawa optymizmem. Oczywiście pragmatycznie nastawione Pasy miały swoje znakomite momenty (jak zdobycie Pucharu i Superpucharu Polski w 2020 roku), ale przez dużą część kadencji Probierza zwyczajnie męczyły oczy. Mecze krakowskiej drużyny były niczym „Baśnie 1000 i 1 wrzutki”. Mało odwagi i kreatywności, inwencji twórczej w ofensywie i znikome efekty estetyczne. Ergo: gdyby Probierz został selekcjonerem naszej reprezentacji, nadał grałaby ona brzydko, jak za Czesława Michniewicza czy Fernando Santosa. A przecież od tego chcemy uciekać, szykując nowe otwarcie.

Michał Probierz w oblężonej twierdzy

Obecnego trenera młodzieżówki Biało-Czerwonych od Papszuna różni jeszcze jedna rzecz, a mianowicie fakt, że ten pierwszy ma w sobie coś z człowieka siedzącego w oblężonej twierdzy. Zdarza się, iż przesadza w odbiorze konstruktywnej krytyki i czasem nie odróżnia jej od hejtu. Tak jak na przykład wtedy, gdy jeszcze przed zatrudnieniem Fernando Santosa mówił, że cieszy się z wymieniania go w gronie kandydatów na selekcjonera, ale Cezary Kulesza na pewno go nie wybierze, bo opinia publiczna by go zjadła. – Jest trend nienawiści wobec mnie – stwierdził wówczas, choć w rzeczywistości „trend nienawiści” oznaczał uzasadnione krytykowanie jego zespołu za prymitywną grę.

Znając też zamiłowanie Michała Probierza do szermierki słownej i medialnych przepychanek a’la Jose Mourinho można dojść do wniosku, że pod tym względem jest on daleko od tego, czego aktualnie potrzebuje nasza kadra. A potrzebuje spokoju lub nawet nawałkowskiej nudy, która złagodziłaby atmosferę wokół drużyny. Wbrew pozorom przeciętny Kowalski wcale nie lubi, gdy wokół reprezentacji Polski pali się jak w tej piekielnej dziurze w Turkmenistanie.

Wydaje się więc, że wybierając nowego selekcjonera, paradoksalnie lepszą będzie ta opcja, o której wiemy mniej. Zachodzi tu weryfikacja negatywna bazująca na tym, że jeden kandydat posiada nieco więcej wad niż drugi, ale liczba i charakterystyka ich zalet pozostaje podobna. A skoro tak, to osoba Marka Papszuna maluje się jako bardziej adekwatna do aktualnych potrzeb naszej kadry. O pewniakach i pewnikach nie ma mowy.

Prezes PZPN bada nastroje

Cezary Kulesza jednak często wsłuchuje się w vox populi i bada nastroje, zanim podejmie decyzje, co może dziać się nawet teraz.

Tuż po zwolnieniu Fernando Santosa sekretarz generalny PZPN Łukasz Wachowski jasno zaznaczył, że nowego selekcjonera poznamy przed 20 września, ponieważ tego dnia będzie obradował zarząd. Ten tydzień może więc posłużyć prezesowi i jego świcie jako – nomen omen – probierz nastrojów w narodzie, środowisku piłkarskim i medialnym.

Aktualny szef naszego związku lubi też zaskakiwać, aby pokazać, że pozostaje niezależny i rządzi organizacją w sposób konkretny, stanowczy, pewny. Że wszystko ma pod kontrolą, nawet jeśli tak naprawdę nie ma. Jeśli więc dziś wydaje się na 99%, że Kulesza wybierze kogoś z duetu Papszun/Probierz, to niewykluczone, iż jutro znacznie ciekawsza wyda mu się jakaś inna, aktualnie poboczna opcja. Z Santosem też skutecznie mylił tropy, więc czemu i tym razem nie miałby tego uczynić?

Co ciekawe 22 proc. z ankietowanych przez nas internautów chciałaby jeszcze innego selekcjonera. Najczęściej przewija się nazwisko Macieja Skorży, który ma na koncie sporo sukcesów, także w innych krajach niż Polska, a do tego doświadczenie w pracy z reprezentacją. Inni wspominają o Janie Urbanie, ponieważ miałby duży autorytet u piłkarzy ze względu na swoją karierę, a do tego przyjazne, nieco hiszpańskie usposobienie. Jeszcze inni powołują się na sprawiedliwość dziejową i postulują drugą szansę dla Jerzego Brzęczka albo pragną powrotu Adama Nawałki na bazie silnego sentymentu.

Ktokolwiek jednak zostanie następnym selekcjonerem reprezentacji Polski, będzie musiał wykazać się nie lada odwagą. W tej chwili kadra i nasza federacja to niemal spalona ziemia, na której od dawna nie wykiełkowało nic obiecującego. A owoców potrzebujemy na już, ponieważ od 2018 roku Biało-Czerwoni głównie marnują czas. Ile można? Dobrze byłoby wybrać tak, aby z tym skończyć.

Czytaj też:
Ujawniamy, ile naprawdę zarabiał Fernando Santos. Tyle zapłaci mu PZPN
Czytaj też:
Wiadomo, kiedy poznamy nowego selekcjonera. PZPN podał datę

Cały artykuł dostępny jest w 38/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Źródło: WPROST.pl