Dariusz Dziekanowski dla Wprost: Porażka z Estonią byłaby katastrofą. Liczę, że zagramy jak ze Szwecją

Dariusz Dziekanowski dla Wprost: Porażka z Estonią byłaby katastrofą. Liczę, że zagramy jak ze Szwecją

Dodano:   /  Zmieniono: 
Michał Probierz
Michał Probierz Źródło:WPROST.pl / Norbert Amlicki
– Porażka z Estonią byłaby katastrofą. Nie dopuszczam nawet takiej myśli i nie jest to bufonada, tylko wiara, że zawodnicy będą w 100 proc. zmotywowani – powiedział w rozmowie z „Wprost” były reprezentant Polski Dariusz Dziekanowski. Ekspert ocenił także decyzje Michała Probierza.

Michał Probierz zaskoczył wiele osób swoimi powołaniami. Na marcowe zgrupowanie przed barażami o Euro 2024 pojedzie wiele nieoczywistych zawodników, takich jak Dominik Marczuk, czy Taras Romanczuk, który swój debiut zaliczył sześć lat temu. Przypomnijmy, Polska zmierzy się z Estonią 21.03 i jeśli wygra, pięć dni później zagra w finale z Walią lub Finlandią.

Norbert Amlicki, „Wprost”: Jak oceniłby pan powołania na marcowe zgrupowania?

Dariusz Dziekanowski, ekspert, były piłkarz i reprezentant Polski: Dziwi na pewno brak powołania dla Arkadiusza Milika, ale w ostatnim czasie nie pokazał, że zasługuje na miejsce w reprezentacji i nie jest zdeterminowany do tego, by pokazać to, co najlepsze. Trzeba wziąć pod uwagę to, że gra w bardzo dobrym klubie nie jest równoznaczna z tym, że z automatu jest się kadrowiczem.

W reprezentacji potrzebne jest odpowiednie podejście, motywacja. Czasami zawodnikom grającym w topowych klubach może brakować w danym momencie pozytywnych emocji i przez to nie pokazują tego, na co ich stać.

Reprezentacja Polski

A obecność któregoś zawodnika pana zaskoczyła?

Na pewno nowe powołania, są ciekawe. Dwaj zawodnicy Jagiellonii Białystok – Taras Romanczuk i Dominik Marczuk niewątpliwie wyróżniają się w Ekstraklasie. Są też zawodnicy, którzy w tej reprezentacji nic wielkiego nie pokazali, jak Jakub Piotrowski, Damian Szymański, czy Bartosz Slisz. Czekam na to, aż poszczególni reprezentanci Polski zaczną grać na miarę swoich możliwości. Mówię tu o np. Mattym Cashu.

Taras Romanczuk wraca do kadry po sześciu latach. Selekcjonerem, który zdecydował się go powołać, był Jerzy Brzęczek w 2018 roku. W ostatnich miesiącach wszyscy rozpływali się nad formą Szymona Żurkowskiego, który jest pierwszym Polakiem z hat-trickiem w Serie A. Ten co prawda opuścił ostatnio spotkania z powodu urazu, ale z Milanem ostatnio wystąpił i grał 75 min. Nie jest dla pana zaskoczeniem absencja tego zawodnika, którego chwalił m.in. Zbigniew Boniek?

twitter

Pamiętajmy o tym, że trener musi wziąć pod uwagę przydatność zawodnika do reprezentacji, a nie reagować na jedno zagranie, albo mecz. Żurkowski miał szansę ugruntować swoją pozycję w kadrze za czasów Czesława Michniewicza, ale – tak jak widzimy – każdy trener ma inne spojrzenie na zawodników. Selekcjoner musi również podjąć trudną decyzję, czy poziom sportowy piłkarzy grających w przeciętnych klubach np. we Włoszech jest wyższy niż wyróżniających się zawodników w Ekstraklasie.

Moglibyśmy wymieniać też innych zawodników, którzy zagrali dwa czy trzy mecze dobrze i w przestrzeni publicznej natychmiast są ogłaszani, że przydaliby się reprezentacji. To trener bierze odpowiedzialność za powołania i za to, że piłkarze będą grali na poziomie reprezentacyjnym. Myślę, że nie roztrząsałbym tych powołań, kto jest, a kogo brakuje. Tak naprawdę liczy się mecz z Estonią i drugi barażowy. Ważne jest to, czy z tych zawodników selekcjoner będzie umieć zbudować zespół.

W takim razie czy decydujące mecze barażowe o Euro są miejscem, by wprowadzać debiutantów? Mówię tu o wcześniej wspomnianym Dominiku Marczuku z Jagiellonii. Czy nie lepiej powołać sprawdzonych i ogranych zawodników?

To selekcjoner musi ocenić, czy dany zawodnik wniesie wartość dodaną do gry tej kadry. Wraz ze sztabem obserwuje potencjalnych kandydatów, rozmawia z nimi, jeździ na ich mecze, kontaktuje się z klubami i wyciąga wnioski, czy dany piłkarz jest gotowy na to wyzwanie, jakim jest reprezentacja Polski.

Kamil Grosicki był zawodnikiem, który miał mieć jedynie 10-minutowe epizody, a może się okazać, że w meczu z Estonią wyjdzie w podstawowym składzie. To trener Probierz bierze odpowiedzialność za swoje decyzje i on wie najlepiej, czy potrzebna jest świeża krew i czy Marczuk jest gotowy wnieść coś do tej reprezentacji i czy jest lepszy od Przemysława Frankowskiego, Nicoli Zalewskiego, czy Sebastiana Szymańskiego.

Kamil Grosicki

Nie chciałbym, by selekcjoner mówił po meczach reprezentacji, że dał zadebiutować pięciu zawodnikom, bo nie to jest najważniejsze. Kluczowe są wyniki i osiągnięcie celu, którym w tym przypadku są ME.

Bardzo często zdarza się, że nowy selekcjoner powołuje debiutantów. Świetnie pokazuje to przykład Jakuba Błaszczykowskiego, który zagrał słabe 45 minut z Finlandią, ale Leo Beenhakker widział w nim potencjał i z biegiem lat stał się naszym kluczowym zawodnikiem. To jest właśnie część pracy trenera, za którą otrzymuje niemałe wynagrodzenie.

Powołania z Jagiellonii Białystok są zrozumiałe, bo są aktualnie liderem Ekstraklasy. Dziwić może fakt, że selekcjoner nie wziął nikogo ze świetnego w tym sezonie Śląska Wrocław, np. takiego Łukasza Bejgera, czy Piotra Samca-Talara.

To są wyróżniający się zawodnicy, ale tymi powołaniami Michał Probierz najwyraźniej pokazał, że jeszcze nie czas na nich. Na pewno będzie im się przyglądał. To nie jest tak, że ktoś nadaje się do reprezentacji, jak kopnie piłkę dwa razy dobrze. Jest konkurencja i należy zadać pytanie: czy Bejger lub Samiec-Talar wygraliby rywalizację z tymi zawodnikami, którzy znaleźli się na liście powołanych.

Czy to nie jest tak, że Michał Probierz powołując zawodników Jagiellonii, jakby kierował się sympatią lub sentymentem do tego klubu, w którym kiedyś odnosił sukcesy?

O to proszę pytać trenera Probierza. Mam nadzieję, że nie kieruje się takimi sympatiami. Najważniejsze, że skupił się na zawodnikach, którzy grają w najwyższych ligach, a nie np. na trzeciej lidze włoskiej.

Wspomniał pan o niższych ligach, a tam bryluje Michał Helik. Jest najskuteczniejszym zawodnikiem Huddersfield. Czy powinien dostać szansę?

A na jakiej pozycji gra Michał Helik?

Środkowy obrońca.

No właśnie, a czy my potrzebujemy obrońców, którzy strzelają, czy dobrze bronią?

Mógłby się przydać przy stałych fragmentach gry. Polacy mało goli notują w tym aspekcie, więc może taki ktoś by się nam przydał, np. w końcówce, jeśli bylibyśmy zmuszeni do gonienia wyniku?

Można gdybać i mieć sto pomysłów, ale ten raczej nie jest pierwszy, prawdopodobnie… 75.

Skupiając się już na zawodnikach powołanych, to czy Jakub Kiwior powinien na stałe zameldować się w kadrze na lewej obronie, czy powinniśmy wyjść trójką z tyłu na wahadła?

Kiwior jest opcją na lewą i na środek obrony mamy również Salamona, Bednarka, Walukiewicza, a po prawej – Casha, czy Bereszyńskiego. Sam jestem ciekaw, jak to rozwiąże Michał Probierz.

Robert Lewandowski

Czy obawia się pan o formę Piotra Zielińskiego, który ma problemy w Napoli?

Nie wiem, co Piotr Zieliński zaprezentuje w najbliższych meczach, bo nie da się nie pamiętać, że zdarzało się nawet wówczas, gdy był w formie w Napoli, bardzo często słabo grał w reprezentacji.

To teraz liczy pan, że teraz role się odwrócą i skoro gra słabo w Napoli, zagra dobrze w kadrze?

Mam nadzieję, że będzie grał bardzo dobrze. Chciałbym, żeby polscy piłkarze podeszli do meczów barażowych tak, jak w spotkaniu ze Szwecją na Stadionie Śląskim. Wtedy w grze biało-czerwonych widać było determinację, a rywale nie mieli nic do powiedzenia. Kluczem jest przede wszystkim podejście do tych arcyważnych meczów.

Piotr Zieliński

Prezes PZPN Cezary Kulesza wyznał w ostatnim wywiadzie dla PAP, że nie bierze innego scenariusza pod uwagę, jak wygrana z Estonią. Czy patrząc przez pryzmat eliminacji do Euro, takie lekceważenie rywala może się źle skończyć? Z Mołdawią prowadziliśmy 2:0 i wszyscy pamiętamy, jak się to skończyło.

Zdarzają się takie mecze w historii. Faktem jest, że wypuściliśmy z rąk to zwycięstwo. Ten mecz pokazuje, co to znaczy właściwe podejście, o którym wcześniej wspomniałem. Właśnie przez jego brak kompletnie zepsuliśmy ten mecz i przegraliśmy z tak słabą Mołdawią.

Więc czy takie komentarze prezesa PZPN są zasadne przed meczem z Estonią?

Porażka reprezentacji Polski

Porażka z Estonią byłaby katastrofą. Nie dopuszczam nawet takiej myśli i nie jest to bufonada, tylko wiara, że zawodnicy będą w 100 procentach zmotywowani i zdeterminowani, by wygrać i nie dadzą się ponieść przekonaniu, że grają ze słabszą drużyną. Zdarzało się bowiem, że zespoły, które były skazywane na porażkę, wygrywały… Nie sądzę, jednak abyśmy popełnili ten sam błąd, jak w meczu z Mołdawią.

Na koniec, czy realnie patrząc, wierzy pan w awans Polski na Euro 2024?

Tak.

Czytaj też:
Zbigniew Boniek grzmi po powołaniach. Obawia się konsekwencji jednej decyzji
Czytaj też:
Michał Probierz wierzy w awans na Euro. Tak skomentował swoje powołania