Najpierw zwycięstwo 3:2 ze Szkocją, a później przegrana 0:1 z Chorwacją. To były słodko-gorzkie dni dla reprezentacji Polski. Podopieczni Michała Probierza co prawda wywalczyli trzy punkty do tabeli Ligi Narodów, ale wciąż pozostaje wiele znaków zapytania o przyszłość tej drużyny. Na temat postawy Polaków porozmawialiśmy z Jackiem Bąkiem, 96-krotnym reprezentantem kraju, który w przeszłości był kapitanem zespołu i jednocześnie liderem formacji defensywnej.
Wywiad z Jackiem Bąkiem
Dawid Franek, dziennikarz „Wprost”: Jeśli chodzi o postawę polskich piłkarzy, to poza grą Nicoli Zalewskiego da się wyciągnąć jakiekolwiek pozytywy po ostatnim zgrupowaniu?
Jacek Bąk, 96-krotny reprezentant Polski: Oczywiście Nicola Zalewski był wyróżniającym się piłkarzem, ale w meczu ze Szkocją zagraliśmy poprawnie i myślę, że na siłę nie powinniśmy mówić, iż to zgrupowanie było niewypałem. Zalewski natomiast wyprzedzał wszystkich pod względem zaangażowania, chęci do gry, umiejętności. W ostatnich tygodniach mało grał w Romie, ale ma wielki talent. Szkoda, że inni piłkarze nie podchodzą do występów w reprezentacji z takim zaangażowaniem.
Z Chorwacją wynik był już dla nas negatywny i można było zauważyć przede wszystkim przytłaczającą przewagę przeciwnika w środku pola. To Chorwacja zagrała tak dobrze, czy Polska tak przerażająco słabo?
Nie mamy środka pola z prawdziwego zdarzenia. Może i nazwiska brzmią pięknie, ale gra kompletnie się nie układa, nie wszystko płynnie funkcjonuje, a to sprawia, że o seryjne zdobywanie punktów w Lidze Narodów będzie nam trudno. W defensywnie też nie wyglądamy zbyt dobrze.
Jakub Kiwior na co dzień nie gra w klubie, a w reprezentacji wystąpił tylko w jednej połowie przeciwko Szkocji. Później selekcjoner go zmienił. Regres tego obrońcy w drużynie narodowej to jedno z największych rozczarowań?
Wiemy, na co stać Kiwiora i jak wyglądała jego gra w meczu ze Szkocją. Musiał zostać zmieniony. Można, by rzec, że selekcjoner dał mu odpocząć, bo tutaj też wiąże się z tym kwestia, której nie rozumiem. Kiwior znów ma problemy z regularną grą w klubie, przyjeżdża na reprezentację i panuje przekonanie, że trzeba takiego zawodnika wystawiać, żeby mu pomóc. Nie można tak robić. Reprezentacja Polski nie jest dla piłkarzy, którym należy pomóc, ale jest dla najlepszych graczy, jacy są dostępni. Zawodnik, który miesiącami nie ma regularności w swoim zespole, nie powinien przyjeżdżać na kadrę.
Podobnie wygląda sytuacja u Jakuba Modera.
Dokładnie. Po kontuzji wiele się zmieniło, a w dodatku w Brighton jest nowy trener i chyba nie do końca widzi go w zespole. Było widać, że Moder przyjechał na kadrę kompletnie nieograny. Zauważyłem ponadto, że niektórzy nasi piłkarze są w pewnym klubie dlatego, że jest on renomowany bądź ważny w danej lidze, a to czy pojawiają się szanse na regularne występy, to sprawa drugorzędna.
Formacja defensywna też ciągle ma kłopoty. Potrafi pan wyłonić piłkarza, który mógłby stać się jej liderem?
Zacznijmy od tego, że nie wiem, czy piłkarze są przystosowani do tego, by grać trójką w obronie. Wciąż nie mamy takiego zawodnika, jakim był w przeszłości Kamil Glik. Z kwartetu Kiwior, Walukiewicz, Bednarek, Dawidowicz nie widzę obecnie kandydata na lidera defensywy z prawdziwego zdarzenia. Bednarek ma z tego grona zdecydowanie największe doświadczenie, ale chyba jednocześnie brak u niego predyspozycji do tak odpowiedzialnej roli. Chciałbym powiedzieć co innego, ale niestety nie mogę. W naszej defensywie nie ma gracza, dzięki któremu inni poczują większą pewność. Taką jeszcze kilka lat temu dawał Glik.
Wojciech Szczęsny zakończył karierę i po nim nie ma jeszcze zastępcy w postaci numeru jeden. Według pana słusznie selekcjoner dał ostatnio szansę dwóm bramkarzom, czy powinien od razu wybrać podstawowego zawodnika na tę pozycję?
Na pewno nie może być taki wachlarz, że w pierwszym spotkaniu gra pierwszy bramkarz, a w kolejnym następny. Trzeba wybrać jednego piłkarza na tę pozycję i miałem nadzieję, że po tym zgrupowaniu zapadnie już decyzja, kto nim będzie. Nie wiem natomiast, czy Marcin Bułka i Łukasz Skorupski przekonali do siebie trenera. Bułka nie był zbyt pewny w meczu ze Szkocją, miał wiele lepszych spotkań w Nicei. Skorupski może nie zanotował złego występu z Chorwacją, ale moim zdaniem mógł się lepiej zachować przy strzale Modricia z rzutu wolnego. Mnie osobiście trudno byłoby teraz wybrać nowy numer jeden po Wojciechu Szczęsnym.
W starciu z Chorwacją w reprezentacji Polski zadebiutował Mateusz Bogusz. Grał blisko Roberta Lewandowskiego, a na co dzień nie jest typowym napastnikiem. Pan preferuje, żeby zespół grał właśnie z dwoma napastnikami, czy też jednym?
Moim zdaniem dużo tutaj zależy od rywala. Czasami trzeba zrobić takie ustawienie, by było odpowiednie na danego przeciwnika. Wiadomo, że zawsze chcielibyśmy grać na dwóch napastników i mieć dużo bramek, ale nie w każdym przypadku jest to wykonalne. Po Mateuszu Boguszu natomiast spodziewałem się trochę więcej, ale nie załamywałbym rąk. To był jego pierwszy mecz i nie należy go skreślać. Wciąż jest młodym piłkarzem i liczę, że jeszcze dużo będzie w stanie dać reprezentacji Polski.
Czytaj też:
Jerzy Dudek wskazał następcę Wojciecha Szczęsnego. „Prezentuje się bardzo dobrze”Czytaj też:
Ekspert nie zostawia suchej nitki na tym reprezentancie Polski. „On już nie ma 20 lat”