Magdalena Stysiak przed sezonem zamieniła Vero Volley Milano na Fenerbahce Stambuł. Po kilku latach gry w Serie A gwiazda reprezentacji Polski postanowiła skorzystać z oferty i dołączyć do klubu, z którym kontrakt podpisał także selekcjoner kadry Stefano Lavarini. W przypadku mistrzyń Turcji można mówić o polskiej kolonii, gdyż w sztabie znajdują się także Bartosz Groffik i Krystian Pachliński, współpracownicy włoskiego szkoleniowca.
Melissa Vargas wraca do Fenerbahce Stambuł
Atakująca polskiej kadry jest póki co kluczowym dostarczycielem punktów dla swojej ekipy. Fenerbahce pewnie sobie radzi we wszystkich rozgrywkach. W lidze przegrało tylko jeden mecz, a w Lidze Mistrzyń żadnego i pewnie awansowało do ćwierćfinału. W nim w składzie może znaleźć się już nowa-stara gwiazda klubu.
Melissa Vargas to czołowa postać tureckiego sportu. Naturalizowana reprezentantka Turcji od lat spędza pierwszą cześć sezonu w Chinach, by na końcową dołączyć do Fenerbahce. Taka praktyka jest popularna u większości siatkarzy, którzy grają w Państwie Środka. Przed kilkoma dniami podobny ruch uczyniła Jelena Blagojević dołączając do Grot Budowlanych Łódź.
Grająca w ataku Vargas leczy uraz, lecz zdołała dołączyć do Stambułu przed zamknięciem okna transferowego. Po dojściu do formy Stefano Lavarini będzie musiał dokonać wyboru – czy postawić na urodzoną na Kubie zawodniczkę czy na Polkę. Możliwy jest także scenariusz z grą na dwie przyjmujące. Czyni to w kadrze Turcji Danielle Santarelli. Również Lavarini podczas sierpniowych towarzyskich starć ze zwyciężczyniami Ligi Narodów 2023 próbował tego wariantu, wystawiając w składzie Stysiak i Malwinę Smarzek.
Kariera Magdaleny Stysiak
Magdalena Stysiak wyjechała z Tauron Ligi w 2019 roku. Przez dwa lata grała dla Savino Del Bene Scandicci, a następnie kolejne dwa dla Vero Volley Monza (obecnie Milano). W ubiegłym roku zdobyła wraz z kadrą brązowy medal VNL, a także kwalifikację olimpijską.
Czytaj też:
Wielki sukces ŁKS-u Commercecon Łódź. Dotarł do elity Ligi MistrzyńCzytaj też:
Nie milkną echa skandalu. Marcin Janusz mówi o najdziwniejszym meczu w karierze