Maciej Korzym przygodę z piłką zaczynał w Sandecji Nowy Sącz. Stamtąd przeszedł do Legii Warszawa, z którą zdobył Puchar Polski. Na swoim koncie ma występy m.in. w GKS-ie Bełchatów, Koronie Kielce czy Górniku Zabrze i 240 spotkań rozegranych w Ekstraklasie. Jeszcze w ubiegłym sezonie wybiegał na boisko w koszulce swojego pierwszego klubu, czyli pierwszoligowej Sandecji. 33-letni dzisiaj napastnik otrzymywał również powołania do reprezentacji młodzieżowych, ale w seniorskiej kadrze nigdy nie udało mu się zadebiutować.
Maciej Korzym przed debiutem w ringu
Teraz Korzym rozpoczyna przygodę z kickboxingiem, a pierwszą walkę odbędzie 8 października w Kątach. – W telewizji zawsze lubiłem włączyć sobie kickboxing, zobaczyć, jak się chłopaki przepychają. Później potrzebowałem dodatkowo popracować nad sobą. Podczas gry w piłkę doznawałem sporo kontuzji i chciałem poluzować niektóre partie mięśniowe, z którymi miałem problemy – wyjaśnił w rozmowie z WP Sportowe Fakty.
Były zawodnik Legii Warszawa trenuje od trzech lat, a ćwiczenia na ringu udawało mu się łączyć z zajęciami w Sandecji. – Teraz mogę kopać nogą w głowę bez żadnego problemu. W piłce trudno było o takie wygimnastykowanie. Ćwiczenia w ringu zaprocentowały również na boisku. Człowiek staje się gibki, rzadziej też przytrafiały się kontuzje – tłumaczył.
Jak podkreślił Korzym, jego atutem są mocne kopnięcia, które zawdzięcza latom spędzonym na boisku. Przy okazji wskazał na różnice między grą w piłkę a walką. – Grało się co prawda przy publice na 20 tysięcy ludzi, ale z drużyną. Teraz będę w ringu sam, nikt mi nie pomoże – zauważył.
Czytaj też:
Trener Lechii Gdańsk, odkrywca Mohameda Salaha: W Niemczech mówili, że go nie chcą, bo to Arab