Thriller w meczu Huberta Hurkacza. Ogromne problemy w pierwszej rundzie

Thriller w meczu Huberta Hurkacza. Ogromne problemy w pierwszej rundzie

Hubert Hurkacz
Hubert Hurkacz Źródło:PAP/EPA / Yoan Valat
Pierwszego dnia Rolanda Garrosa na korcie oglądaliśmy mecz Huberta Hurkacza. Jego rywalem był Shintaro Mochizuki. Szeroka gama zagrań Japończyka mogła zaskoczyć Polaka.

W niedzielę 26 maja rozpoczął się Roland Garros. Pierwszego dnia tego wielkoszlemowego turnieju oglądaliśmy w akcji Huberta Hurkacza, czyli ósmego tenisistę świata. Jego rywalem był Shintaro Mochizuki (162. ATP). To było pierwsze starcie Polaka z Japończykiem. Faworytem oczywiście był bardziej doświadczony „Hubi”. Z kolei dla jego przeciwnika był to dopiero trzeci występ w głównej drabince wielkoszlemowego turnieju.

Roland Garros: Miłe złego początki w pierwszym secie

To spotkanie dobrze rozpoczął Hurkacz, który obronił swoje podanie. W kolejnej partii Mochizuki popełnił sporo błędów, które skutkowały przełamaniem. Niestety w kolejnej rundzie również w kort nie trafiał Hurkacz, który można powiedzieć, że bez walki pozwolił się przełamać powrotnie rywalowi.

W meczu przeciwko Polakowi Japończyk stosował wiele różnych zagrań. Posyłał skróty, podbiegał do siatki, czym zaskakiwał Polaka. Dzięki temu chwilę później doprowadził do wyrównania, więc Polak znów musiał szukać sposobu na odskoczenie rywalowi.

twitter

Przy wyniku 3:3 Japończyk dość niespodziewanie miał kolejne w tym meczu break pointy. Hurkacz popełniał dużo błędów, a Japończyk skutecznie returnował po podaniu Polaka. Swoje braki wzrostu i siły Mochizuki nadrabiał szybkością. Dzięki temu oraz „pomocy” rywala przełamał go i wyszedł po raz pierwszy na prowadzenie, a potem je podwyższył (3:5). Ostatecznie ta partia zakończyła się zwycięstwem Japończyka 4:6.

twitter

Hurkacz wrócił do gry w drugim secie

Wyraźnie podrażniony Hurkacz kapitalnie otworzył drugiego seta. Nie dał swojemu rywalowi większych szans, na sprawienie kolejnej niespodzianki. Niestety sytuacja szybko się odmieniła. Już w piątym gemie Japończyk miał kolejne break pointy, a komentatorzy podkreślali niechlujność zagrań Polaka. Na szczęście Polak słynie ze znakomitego podania, który pozwolił mu „wyserwować” tego gema.

Mochizuki w końcu zaczął się mylić, np. na zagrywce, co dało Polakowi break pointy. Ostatecznie po kilku próbach wrocławianin w końcu dopiął swego i odskoczył na 4:2. Wydawało się, że powtórzy się sytuacja z pierwszej partii, kiedy Hurkacz został szybko odłamany. Na szczęście i w tej sytuacji dobry serwis pozwolił Polakowi odwrócić wynik 0:30 i potwierdzić przełamanie. Tę partię „Hubi” wygrał 6:3.

twitter

Roland Garros: Zwycięzcę wyłonił piąty set

Niestety w trzecim secie Hurkacz znów miał problemy. W drugim gemie został przełamany, co pozwoliło później Japończykowi wyjść na prowadzenie 1:4. Niestety Polak nie dał rady odwrócić jego losów i przegrał go 3:6. Ta przegrana była bodźcem do lepszej gry. Tym razem role się odwróciły i to Hurkacz przełamał rywala w drugim gemie i powtórzył to w czwartym. Ta perfekcyjna partia została zwieńczona „bajglem” Polaka (6:0).

W decydującym secie to Hurkacz jako pierwszy miał break pointy przy wyniku 3:2. Po kolejnym podwójnym błędzie serwisowym Japończyka Polak odskoczył. Przy wyniku 5:2 mecz został przerwany z powodu deszczu. Po około 90 minutach wznowiono ten mecz, który ostatecznie padł łupem „Hubiego” – 6:3.

twitterCzytaj też:
Wymowna reakcja rywalki Igi Świątek. Nie tego się spodziewała
Czytaj też:
Co za słowa Aryny Sabalenki! Tak podsumowała Igę Świątek

Opracował:
Źródło: WPROST.pl