Profil statystyczny OptaAce zauważył, że po raz pierwszy w karierze Świątek nie musiała bronić break pointów w trzech meczach z rzędu rozgrywanych w drabince głównej turnieju rangi WTA. Mowa kolejno o spotkaniach przeciwko: Enie Shibaharze, Anastazji Pawluczenkowej oraz Ludmile Samsonowej. W przeszłości nie raz eksperci i kibice narzekali na serwisy polskiej tenisistki, a tym razem pomaga on na tyle, że rywalki nie otrzymują nawet szans na przełamanie. To daje spory komfort i pozwala uzyskiwać dużą przewagę w meczu. O tym też mówią ostatnie wyniki.
Świątek zdecydowanie lepsza od rywalek
Po pierwszym meczu, w którym Świątek ograła Kamillę Rachimową 6:4, 7:6 (6), można było mieć obawy o formę liderki światowego rankingu. Były tam widoczne wyraźne wahania, jeśli chodzi o poziom prezentowany na korcie. Później jednak Świątek wróciła do trybu „maszyny”.
Wskazywane powyżej pojedynki z Shibaharą, Pawluczenkową oraz Samsonową także zakończyły się po dwóch setach. W tych starciach Polka straciła tylko 12 gemów, co pokazuje, jaką moc zademonstrowała. I to właśnie w tych wszystkich meczach serwis Świątek funkcjonował doskonale. A gdy dojdzie do tego jej genialny return, to wtedy trudno przeciwniczkom nawiązać równą walkę na dystansie całego spotkania.
Świątek przed kolejnym wyzwaniem
Mecz z Samsonową był dla Polki jubileuszem. Wówczas bowiem Świątek stoczyła swój setny bój wielkoszlemowy w karierze. Teraz przed nią kolejne wyzwanie.
W ćwierćfinale US Open na raszyniankę czeka Jessica Pegula. Amerykanka rywalizowała z naszą tenisistką już dziewięć razy. Bilans jest dla niej niekorzystny, lecz pokazuje, iż od czasu do czasu Pegula znajduje sposób na Świątek. Reprezentantka USA zwyciężała bowiem trzykrotnie, a 23-latka sześć razy.
Czytaj też:
To czyni Igę Świątek mocną w US Open. „Ograniczam wszystko dookoła”Czytaj też:
Iga Świątek dobrnęła do magicznej granicy. Trafiła do tenisowej elity