Reprezentacja Polski w koszykówce 3x3 rozegrała 24 lipca aż dwa mecze. Wczesnym rankiem zmierzyła się z Łotwą i przegrała w fatalnym stylu, a nasi zawodnicy byli tym wynikiem zarówno rozgoryczeni jak i sfrustrowani. Michael Hick, jeden z naszych reprezentantów, obiecywał, że z w starciu z Japonią wyciągniemy wnioski i spiszemy się lepiej. Tak było, choć skrajnych emocji też nie zabrakło.
Polacy nie uwolnili się od swoich demonów
Duża część meczu była naprawdę wyrównana – mniej więcej do wyniku 10:9. Później jednak nasi reprezentanci złapali doskonałą serię – dwa razy zza łuku skutecznie rzucił Pawłowski, po chwili punkty dodał też Hicks. Mieliśmy przewagę 18:12 i wydawało się, że nic już nie jest nam w stanie zagrozić. Niestety w tej chwili do naszych zawodników wróciły demony z poprzedniego spotkania.
Do rozstrzygnięcia starcia potrzebna była dogrywka, a że to Japonia najpierw wyszła w niej na prowadzenie jako pierwsza, zrobiło się nerwowo. Na szczęście zimną głowę zachował Zamojski i zdobył kluczowe dwa punkty, które Biało-Czerwonym dały zwycięstwo.
Kolejne spotkania podopieczni trenera Renkiela rozegrają 25 lipca. Tego dnia najpierw zagrają z Serbią, a potem z ROC.
Czytaj też:
Niemcy zbyt mocni dla Polaków w deblu mężczyzn. Hubert Hurkacz i Łukasz Kubot odpadają