Bomba z opóźnionym zapłonem „Hiszpana” na Gromdzie. Wojna „GOAT-a” i „Balboy” w turnieju mistrzów

Bomba z opóźnionym zapłonem „Hiszpana” na Gromdzie. Wojna „GOAT-a” i „Balboy” w turnieju mistrzów

Łukasz „GOAT” Parobiec na jednej z gal Gromdy
Łukasz „GOAT” Parobiec na jednej z gal Gromdy Źródło:Newspix.pl / Piotr Kucza
Finał turnieju Gromdy 11 zostanie rozegrany na kolejnej gali. Zmierzą się w nim Emin „Żyletka” Zivcic oraz Tony „Hiszpan” Oprea. Z kolei w półfinale turnieju mistrzów z pary Łukasz „GOAT” Parobiec – Bartłomiej „Balboa” Domalik lepszy okazał się ten drugi.

Gromda 11 rozpoczęła się od extra fightu. Sebastian „Scarface” Skiermański mierzył się z Pawłem „Gorillą” Werszyninem. Walka od początku cechowała się wysoką intensywnością, a zawodnicy nie kalkulowali. W pierwszej rundzie liczony był Skiermański, ale po chwili zrewanżował się tym samym po szybkim prawym Werszyninowi. Pod koniec rundy ponownie na deski posłany został „Scarface”.

Mocne otwarcie Gromdy 11

W drugiej rundzie tempo walki nadal stało na wysokim poziomie, a obaj rywale byli liczeni po jednym razie. W trzeciej rundzie Skiermański mocno uderzył i Werszynin został wysłany na deski. Pod koniec rundy zawodnicy zaczęli odczuwać pierwsze trudy starcia. W czwartej rundzie „Scarface” został uderzony poniżej pasa, ale zdecydował się walczyć. Po wznowieniu starcia Skiermański został wyliczony i nie miał siły dalej walczyć.

Pierwsze starcie turniejowe zaczął pojedynek Daniela „Japy” Utkowskiego i Macieja „Moreli” Moralewskiego. Utkowski dynamicznie zaczął walkę, wykorzystując swoje doświadczenie na Gromdzie. Moralewski postawił na jakość, a nie ilość. „Morela” trafił rywala lewym prostym i „Japa” był liczony. Wysoka częstotliwość uderzeń Utkowskiego nie sprawdziła się, bo ciosy były chaotyczne. Po uderzeniu na początku drugiej rundy „Japa” nie chciał już kontynuować walki.

Gromda 11. „Kruszyna” zdominował „Ragnara”, ale wycofał się przez kontuzję

W drugim pojedynku drabinki turniejowej zmierzyli się Bartłomiej „Kruszyna” Bielas oraz Michał „Ragnar” Chodaczek. Chodaczek spokojnie rozpoczął walkę, bo rywal był od niego prawie 50 kg cięższy. Po kilkudziesięciu sekundach Bielas przeszedł do pierwszej ofensywy i przeciwnik był liczony. Po kolejnych kilkudziesięciu sekundach „Ragnar” znowu został posłany na deski, a tuż przed końcem rundy kolejny raz był liczony. „Kruszyna” nie wyszedł jednak na drugą rundę po kontuzji ręki.

Trzecie starcie turniejowe to walka Emina „Żyletki” Zivcicia z Denisem „Romusiem” Romkiem. Po kilkunastu sekundach badania się jako pierwszy zaatakował Romek. Zivcic starał się trafić rywala jednym ciosem. To się udało, bo „Żyletka” decydujący cios odczuł dopiero po kilku sekundach opóźnienia. „Romuś” chciał walczyć dalej, ale sędzia wezwał lekarza, który nie dopuścił Romka do dalszej walki.

Szybka robota „Hiszpana” w ćwierćfinale turnieju

Ostatni starcie tej drabinki to pojedynek Tony’ego „Hiszpana” Oprea’y z Mironem „Uzbekiem” Aslanovem. Walka zaczęła się po kilku sekundach, po wymianie ciosów „wiatrakowych”. Alsanow po niecałej minucie został posłany na deski po lewym-prawym i już nie wstał.

Po pierwszych walkach turniejowych przyszła pora na drugi extra fight z udziałem Rafała „Łazara” Łazarka oraz Mariusza „Siwego” Siwiaka. Przez pierwsze kilkadziesiąt sekund inicjatywa była po stronie Siwiaka. W połowie rundy Łazarek odpowiedział dwoma ciosami na wątrobę i powoli zaczął dochodzić do głosu.

„Siwy” dobrze zaczął extra fight, podbródkowy „Łazara” zdecydował

Drugą rundę „Siwy” znowu zaczął mocno, a po chwili doszło do wymiany uderzeń. W połowie tej rundy „Łazar” znowu zaczął uderzać na „doły”, aż w końcu trafił prawym podbródkowym, po którym Siwiak nie chciał już kontynuować walki.

W półfinale turnieju po jednym ciosie Zivcicia Moralewski zagonił go pod liny i chciał wypunktować. W połowie pierwszej rundy „Żyletka” zaczął jednak dochodzić do głosu i przejął kontrolę w walce. Wydało się, że wygrana Zivcicia będzie kwestią czasu. Drugą rundę zawodnicy zaczęli od spokojnej wymiany ciosów. „Żyletka” szybko zaczął ustawiać sobie pojedynek lewymi i Moralewski zaczął mieć dość. „Morela” dotrwał do końca rundy po prawym podbródkowym Zivcicia, ale potem poddał walkę.

Szarża „Ragnara” na „Hiszpana” i odpowiedź mocnym lewym

Drugi półfinał Chodaczek i Oprea rozpoczęli z szacunkiem dla własnych umiejętności. Jako pierwszy cios wyprowadził „Ragnar”, ale do szarży ruszył dopiero w połowie rundy, kiedy doszło do „młócki” z Chodaczkiem. Na minutę przed końcem walki „Hiszpan” wyprowadził jednak mocny lewy z góry. Końcówka rundy nie przyniosła już większych emocji.

Na początku drugiej rundy „Rangar” zaatakował, ale nadział się na kontrę i był liczony. Po chwili Chodaczek ponownie padł na deski. Oprea rzadko, ale skutecznie wyprowadzał uderzenia. Początek trzeciej rundy to ponownie atak Chodaczka i próba kontry „Hiszpana”. Po niecałej minucie Oprea posłał „Ragnara” na deski i Chodaczek już nie wstał.

Oprea walkę okupił kontuzją ręki i włodarz Gromdy podjął wraz z zawodnikami decyzję, aby międzynarodowy finał tej edycji między „Hiszpanem” i „Żyletką” został rozegrany na kolejnej edycji.

Zbyt dużo respektu między „Wasylem” i „Mario”

Trzeci i ostatni extra fight miał miejsce między Marcinem „Wasylem” Wasilewskim oraz Mariuszem „Mario” Kruczkiem. Starcie rozpoczęło się spokojnie, od wzajemnego badania rywali. Pierwsze ciosy w tej rundzie padły dopiero 30 sekund przed ostatnim gongiem w rundzie. Na początku drugiej rundy rozpoznanie zakończyło się z kolei po niecałych 30 sekundach. Jako pierwszy ataki próbował wyprowadzać Kruczek, ale starcie wciąż nie porywało.

W trzeciej rundzie to Wasilewski zaczął prowadzić walkę, ale „Mario” chciał groźnie trafić jednym uderzeniem. Na koniec rundy trudy walki bardziej było widać na twarzy Kruczka. W czwartej rundzie zawodnicy w końcu zaczęli walczyć ostrzej. Na minutę przed końcem „Mario” doznał kontuzji nogi i na 30 sekund przed końcem pojedynek się zakończył, po tym, jak trener Kruczka rzucił biały ręcznik.

Pokaz umiejętności „GOAT-a” i „Balboy” w turnieju mistrzów

Ostatnie starcie wieczoru to półfinał turnieju mistrzów z udziałem Łukasza „GOAT-a” Parobca oraz Bartłomieja „Balboy” Domalika. Pierwsze sekundy zawodnicy zaczęli z szacunkiem dla własnych umiejętności. Po 30 sekundach jako pierwszy przyśpieszył Domalik, a Parobiec próbował dobrze kontrować. Już po minucie pod okiem „Balboy” pojawiło się rozcięcie, ale po chwili Domalik posłał „GOAT-a” na deski.

Druga runda rozpoczęła się podobnie jak pierwsza od ataku „Balboy” i kontry Parobca. Po kilkudziesięciu sekundach między zawodnikami rozpoczęła się prawdziwa wojna. W trzeciej rundzie rywale kontynuowali swoją taktykę na walkę. Im dłużej trwała runda Domalik i „GOAT” coraz mniej kalkulowali i wymieniali ciosy. Parobiec na pół minuty przed końcem rundy był liczony.

Parobiec leżał na deskach i wstawał, ale walkę przegrał

Na początku czwartej rundy „GOAT” kilka razu trafił „Balboę”, ale za chwilę leżał na deskach. W połowie rundy miała miejsce wymiana uderzeń, ale za chwilę Parobiec znowu był na deskach, a po kilkudziesięciu sekundach ponownie był liczony. Zawodnicy przeszli do piątej nielimitowanej rundy. Po minucie walki zawodnicy zaczęli walczyć bardzo chaotycznie. „Balboa” po raz kolejny posłał rywala na deski i w końcu „GOAT” odmówił walki.

Czytaj też:
Jan Błachowicz zakończy karierę po walce o pas? „Muszę być gotów na wszystko”
Czytaj też:
Mateusz Masternak wykorzystał swoją szansę. Zawalczy o mistrzostwo świata

Źródło: WPROST.pl