Oczy wszystkich kibiców, którzy tłumnie wypełnili stadion w Warszawie, zwrócone były oczywiście na Bartosza Zmarzlika. Zawodnik ORLEN Teamu opromieniony zwycięstwem w Chorwacji przyjechał, aby odczarować klątwę Narodowego, na którym jeszcze nigdy nie stał na podium. Co więcej, nasz najlepszy żużlowiec do tej pory jeszcze nigdy nie awansował w stolicy do finału, choć pięć razy jechał w półfinale.
Do tej pory na PGE Narodowym zwycięstwo świętowali: Słoweniec Matej Zagar, dwukrotnie Brytyjczyk Tai Woffinden, Szwed Fredrik Lindgren, Duńczyk Leon Madsen oraz przed rokiem Australijczyk Max Fricke. Najlepszym polskim wynikiem było drugie miejsce wywalczone kilka lat temu przez Macieja Janowskiego.
Oprócz Zmarzlika w polskiej kadrze znaleźli się: autor najlepszego do tej pory miejsca w GP Polski – Maciej Janowski, srebrny medalista IMŚ z 2017 roku – Patryk Dudek, a także junior Betard Sparty Wrocław – Bartłomiej Kowalski, który awaryjnie zastąpił przewidzianego do jazdy z „dziką kartą” Dominika Kuberę. Kubera musiał zrezygnować ze startu po tym, jak w piątkowych kwalifikacjach zaliczył bardzo poważny wypadek i z urazem kręgosłupa trafił do szpitala.
Jeszcze przed startem zawodów główny puchar wniósł na stadion wielki fan żużla Marcin Gortat. Już po kilku minutach wystartował pierwszy bieg, który rozgrzał kibiców do czerwoności. Duńczyk Mikkel Michelsen został na starcie, ale po kolei mijał wszystkich rywali po zewnętrznej, żeby ostatecznie zwyciężyć.
W drugim biegu, zaraz po starcie na stadionie zrobiło się zupełnie cicho. Oto bowiem na pierwszym łuku Daniel Bewley po zewnętrznej objechał prowadzącego Zmarzlika. Brytyjczyk na wejściu w następny wiraż umiejętnie przyblokował Polaka, który za mocno wykantował motocykl i upadł. Wcześniej, by nie wjechać w Bartosza, motocykl położył Madsen. Skutkiem tego zdarzenia było wykluczenie polskiego zawodnika. Na szczęście były to złe dobrego początki i w kolejnych biegach zawodnik ORLEN Teamu spisywał się wyśmienicie.
Po pierwszej serii biegów na prowadzeniu znajdowali się zawodnicy mający na swoim koncie po trzy punkty: Michelsen, Bewley, Doyle i Holder Najlepszy z Polaków był Maciej Janowski, zdobywca drugiego miejsca w trzecim biegu.
PGE Narodowy w euforii
Pierwszym polskim zwycięzcą ORLEN Speedaway Grand Prix okazał się ten, na którego niewielu stawiało. Bieg siódmy padł łupem Bartłomieja Kowalskiego, który wykorzystał atut czwartego pola. Reprezentant Polski nie miał większych problemów z dowiezieniem trzech punktów do mety. Za jego plecami walkę stoczyli Nilsson i Thomsen, ale nie doszło do zamiany miejsc. W tym momencie kibice urządzili na trybunach wielką wrzawę. Prawie 45 tysięcy kibiców świętowało niespodziewany sukces polskiego żużlowca.
Po drugiej serii biegów, jedynym niepokonanym zawodnikiem był Jason Doyle, który otwierał tablicę wyników. Drugie miejsce zajmował posiadający pięć punktów Jack Holder, a na kolejnych miejscach ulokowali się zawodnicy z czterema oczkami: Woffinden, Fricke, Janowski i Lindgren. Kibice w dalszej części zawodów mocno trzymali kciuki za Bartosza Zmarzlika, który w tym momencie miał na swoim koncie tylko jeden punkt.
Pierwsza wygrana Zmarzlika
W dziesiątym biegu, w którym wzięli udział: Holder, Zmarzlik, Nilsson i Lambert kapitalną formę zaprezentował polski trzykrotny Indywidualny Mistrz Świata. Wprawdzie to Jack Holder najlepiej ruszył ze startu, ale Zmarzlik, podążając tuż za nim, nie satysfakcjonował się drugą pozycją i zabrał się za atakowanie Australijczyka. Polak od początku jechał po zewnętrznej, z kolei Holder obrał ścieżkę przy krawężniku. Szybszy był Zmarzlik, dzięki czemu trzykrotny mistrz świata wygrał swój pierwszy bieg tego wieczoru.
Kolejne biegi trzeciej serii nie obfitowały w manewry wyprzedzania. Ta część zawodów nie zmieniła lidera – na czele wciąż znajdował się Jason Doyle z dziewięcioma punktami. Za jego plecami byli Holder z siedmioma oczkami, a także Bewley, Fricke, Janowski i Vaculik z sześcioma oczkami. Bartosz Zmarzlik i Bartłomiej Kowalski w tym momencie mieli na swoim koncie po cztery punkty.
Swój dorobek punktowy Bartosz Zmarzlik powiększył w biegu piętnastym. Zawodnik ORLEN Teamu świetnie rozegrał pierwszy łuk. Polak obrał ścieżkę po szerokiej i tam nabrał ogromnej prędkości. Na wyjściu z pierwszego wirażu przeszkodzić mu chciał Doyle, jednak Australijczyk nie zdążył dojechał do bandy. Kolejne okrążenia nie zmieniły kolejności i trzy punkty za zwycięstwo trafiły do Zmarzlika.
W następnym wyścigu kibice oglądali ciekawą walkę o drugie miejsce między Nilssonem i Vaculikiem. Szwed zdołał minąć rywala po wewnętrznej, lecz Słowak odbił pozycję po późniejszym ataku po zewnętrznej i cieszył się z drugiej lokaty. Bieg wygrał Tai Woffinden.
Po czterech seriach startów nadal prowadził Doyle z 11 punktami. Kolejne miejsca, z ośmioma punktami zajmowali Vaculik, Holder i Fricke. Najlepsi z Polaków – Bartosz Zmarzlik i Maciej Janowski w tym momencie mieli na koncie po siedem punktów.
W ostatniej serii fazy zasadniczej polskim zawodnikom nie udało się zwyciężyć, ale kolejny dobry start zanotował Bartosz Zmarzlik. Wprawdzie Polak przegrał start i omal nie spadł na ostatnią pozycję, lecz z czasem napędzał się i wyprzedził zajmującego drugie miejsce Maxa Fricke’a. Tym manewrem zawodnik występujący w PLATINUM Motorze Lublin jako jedyny z polskich zawodników zapewnił sobie prawo startu w półfinale.
W pierwszym półfinale, w którym wystartowali kolejno Daniel Bewley, Jason Doyle, Max Fricke i Fredrik Lindgren, kibice oglądali wielkie ściganie. Doyle wygrał start, obrał szerszą ścieżkę i wywiózł Fricke'a. To zdarzenie wykorzystali Bewley i Lindgren, którzy wskoczyli przed Australijczyka. Na drugim łuku podniosło jadącego przy wewnętrznej krawędzi toru Lindgrena, przez co Bewley spadł na ostatnie miejsce. Ostatecznie do finału zakwalifikowali się Doyle i Lindgren.
Drugi półfinał to pokaz speedwaya na najwyższym poziomie. Wprawdzie od początku na czoło wysunął się Jack Holder, ale za jego plecami trwała piękna walka, z której zwycięsko wyszedł Bartosz Zmarzlik. Polak na drugim wirażu pierwszego okrążenia widząc, że Vaculik i Woffinden odjechali na zewnętrzną wykorzystał to i minął dwóch rywali zapewniając sobie udział w finale.
Lindgren wygrywa ORLEN FIM SGP of Poland
Ostatni bieg wieczoru zapewnił kolejne emocje. Polak po problemach na starcie zamykał stawkę ale zaciekle gonił rywali. Na trzecim okrążeniu wyprzedził Doyle'a, który przewrócił się na wirażu. Australijczyk na szczęście nie doznał żadnej kontuzji, ale został wykluczony z powtórki finału. Ponowny start w finale najlepiej wykorzystał Fredrik Lindgren. Szwed nie oddał prowadzenia już do mety, ale o drugie miejsce trwała zacięta walka miedzy Jackiem Holderem a Bartoszem Zmarzlikiem. Zawodnicy wpadli na metę niemal równocześnie i dopiero analiza wideo wyłoniła zawodnika, który zajął drugą lokatę. Ostateczna kolejność na mecie to Lindgren, Holder i Zmarzlik. Tym samym zawodnik ORLEN Teamu, trzykrotny Indywidualny Mistrz Świata, mógł się cieszyć po raz pierwszy z podium w Warszawie.
ORLEN FIM Speedway Grand Prix przeszły już do historii, ale kibice jeszcze długo zapamiętają piękną walkę jaką zaprezentowali najlepsi żużlowcy globu. Dzięki świetnemu wynikowi Bartosz Zmarzlik utrzymał fotel lidera w Grand Prix – w klasyfikacji generalnej ma tyle samo punktów, co Fredrik Lindgren. Kolejne zawody już 3 czerwca w trakcie Grand Prix Czechy w Pradze.
ORLEN FIM Speedway Grand Prix – wyniki:
-
Fredrik Lindgren (Szwecja) – 14 (2, 2, 0, 3, 2, 2, 3) – 36 pkt GP
-
Jack Holder (Australia) – 16 (3, 2, 2, 1, 3, 3, 2) – 26
-
Bartosz Zmarzlik (Polska) – 12 (w, 1, 3, 3, 2, 2, 1) – 36
-
Jason Doyle (Australia) – 16 (3, 3, 3, 2, 2, 3, w) – 28
-
Martin Vaculik (Słowacja) – 12 (2, 1, 3, 2, 3, 1) – 21
-
Max Fricke (Australia) – 10 (1, 3, 2, 2, 1, 1) – 18
-
Daniel Bewley (Wielka Brytania) – 9 (3, 0, 3, 1, 2, 0) – 20
-
Tai Woffinden (Wielka Brytania) – 7 (1, 3, 0, 3, 0, 0) – 21
-
Leon Madsen (Dania) – 7 (2, 0, 1, 3, 1) – 12
-
Maciej Janowski (Polska) – 7 (2, 2, 2, 1, 0) – 10
-
Mikkel Michelsen (Dania) – 6 (3, 0, 0, 0, 3) – 17
-
Robert Lambert (Wielka Brytania) – 6 (1, 0, 0, 2, 3) – 23
-
Bartłomiej Kowalski (Polska) – 4 (0, 3, 1, 0, 0) – 4
-
Anders Thomsen (Dania) – 4 (0, 2, 2, 0, 0) – 8
-
Kim Nilsson (Szwecja) – 4 (0, 1, 1, 1, 1) – 4
-
Patryk Dudek (Polska) – 4 (1, 1, 1, 0, 1) – 7
-
R1. Wiktor Przyjemski (Polska) – 0
- R2. Kacper Pludra (Polska) – 0