Reprezentacja Polski przystępowała do meczu z Chorwacją po wyjazdowym triumfie ze Szkocją (3:2). Brązowi medaliści mundialu w Katarze przegrali natomiast z Portugalią 1:2. Doskonale wiedzieli, że porzebują zwycięstwa nad Polską, by zdecydowanie poprawić swoją sytuację w Lidze Narodów. My z ciekawością obserwowaliśmy z kolei, jak w debiucie w narodowych barwach poradzi sobie Mateusz Bogusz.
Duża przewaga Chorwacji
Pierwszy kwadrans upłynął pod znakiem wyraźnej przewagi gospodarzy. Kłuć w oczy mogło to, w jaki sposób Polacy tracili piłkę. Kompletnie nie mieli pomysłu na to, jak zaskoczyć wysoko ustawioną obronę rywala. Tymczasem Chorwaci stworzyli sobie kilka sytuacji bramkowych. Najpoważniejszą z nich miał Duje Caleta-Car, który strzałem głową mógł pokonać Łukasza Skorupskiego. Na szczęście nasz golkiper zachował czujność.
Grą Chorwatów kierował w piękny sposób obchodzący w poniedziałek 39. urodziny Luka Modrić. Był czas, kiedy gospodarze oddawali mnóstwo strzałów, ale zazwyczaj były one niecelne. A Polska? Wciąż ciężko się na to patrzyło. Można było drżeć o to, czy biało-czerwoni będą w stanie wychodzić z własnej połowy. Debiutujący Bogusz nie mógł sobie poradzić w ataku z Josko Gvardiolem.
Właściwie jednym z dwóch pozytywów pierwszej połowy to ambitny Nicola Zalewski, który starał się szarpać na lewym wahadle i kilka razy ogrywał rywali. Drugi pozytyw to fakt, że Chorwaci mimo oddania dziesięciu strzałów nie zdobyli gola. Można, by rzec, że ta pierwsza część gry była mocno bezbarwna, ale ze sporą boiskową przewagą Luki Modricia i spółki. Zakończyła się wynikiem 0:0, ale to nasi zawodnicy mieli więcej rzeczy do poprawy.
Modrić show w Osijeku
Druga część spotkania rozpoczęła się od „fajerwerków”. Najpierw Modrić groźnie dośrodkowywał z prawej strony, a później najlepszą dotychczas akcję przeprowadziła polska drużyna. Oddaliśmy w niej dwa strzały, w tym jeden celny Zalewskiego. Kilka minut później Chorwaci objęli prowadzenie po świetnym technicznym uderzeniu Modricia z rzutu wolnego. Ten gol ruszył kolejną lawinę ataków podopiecznych Zlatko Dalicia. Niesamowicie nagrzany był Igor Matanowić. Jeden z jego strzałów trafił w poprzeczkę. Polacy byli w niesamowitych opałach.
Długo trwało, zanim podopieczni Probierza się pozbierali. Trener dokonał kilku zmian, a w 67. minucie wreszcie mieliśmy dobrą akcję, ale piłka po strzale głową Sebastiana Walukiewicza przeleciała nad poprzeczką. Chwilę później kapitalnie w polu karnym z rywalem poradził sobie Robert Lewandowski i z woleja uderzył w poprzeczkę.
Wydawało się, że reprezentacja Polski ruszy jeszcze bardziej do ataku, ale nie do końca tak się stało. Tymczasem Chorwaci starali się nas kąsać, ale także nie potrafili znaleźć drogi do bramki Łukasza Skorupskiego.
W końcówce nasz zespół mógł wyrównać. W świetnej sytuacji wprowadzony z ławki rezerwowych Karol Świderski nie trafił jednak czysto w piłkę. Polacy przegrali niedzielny pojedynek 0:1 i powinni się cieszyć, że nie skończyło się to wyższym wymiarem kary.
Chorwacja – Polska 1:0 (0:0)
1:0 – Modrić 52'
Czytaj też:
Polska dawno nie grała z Chorwacją. Bilans spotkań nie jest korzystnyCzytaj też:
To powołanie do kadry wywołało kontrowersje. „Brakuje mi gry w meczach”