Kowalczyk: utrzymałam się dzięki ambicji i kijkom

Kowalczyk: utrzymałam się dzięki ambicji i kijkom

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wikipedia
Justyna Kowalczyk, która wygrała Tour de Ski w biegach narciarskich nie ukrywa, że ostatni etap na szczyt Alpe Cermis był morderczy i kosztował ją wiele sił.

- To był jeden z najcięższych biegów w mojej karierze. Utrzymałam się na nogach na mecie chyba tylko dzięki ambicji i mocnym kijkom. Ostatni kilometr to był ogromny wysiłek. Byłam tak zmęczona, że na mecie nie  zdążyłam nawet pomyśleć czy jestem zaskoczona zwycięstwem nad Marit czy  nie - powiedziała po biegu Polka.

Kowalczyk, która wygrała Tour de Ski trzeci raz z rzędu, zdradziła, że taktyką na ostatni, morderczy bieg było zachowanie spokoju i  kontrolowanie sytuacji.

- W planie na ostatni etap nie mieliśmy żadnych ataków. Zakładaliśmy, że na początku podbiegu wyjdę na prowadzenie, a następnie będę biec własnym tempem. Uważaliśmy, że moje tempo będzie mocniejsze od tego, które będzie próbowała narzucić Marit. Na pewno nie chcieliśmy, by  sprawy rozstrzygały się na finiszu, bo tego na pewno bym nie wytrzymała. Na szczęście moje tempo, bez żadnych zrywów, wystarczyło do tego by  wypracować przewagę - powiedziała cytowana na stronie internetowej Kowalczyk.

Polka podsumowała start w tegorocznym Tour de Ski. - Mogłam lepiej pobiec na 3 km klasykiem w Toblach. Powinnam wygrać, ale dałam się ponieść nerwom. Nie biegłam tak, jak potrafię. Na szczęście były też biegi, z których się bardzo cieszę. Myślę, że sprint w Toblach był najlepszym w czasie Touru, choć najbardziej się go bałam. Tam Marit mogła nadrobić nade mną bardzo dużo. Gdybyśmy razem nie wybiegły na 15 km, rywalizacja w Tour de Ski mogłaby się potoczyć zupełnie inaczej -  dodała.

Norweżka Bjoergen, która musiała uznać wyższość Polki, przyznała, że na Alpe Cermis Polka była dla niej za mocna.

- Jestem zadowolona z drugiego miejsca. Kowalczyk była dla mnie w  niedzielę zbyt silna. Po prostu nie dałam rady i muszę to zaakceptować. Justyna poczekała na mnie, kiedy bieg rozgrywał się na płaskim terenie i  razem biegłyśmy pod górę. Próbowałam dotrzymywać kroku, lecz kiedy nagle przyspieszyła zrozumiałam, że nie dam rady. Przy pierwszym ataku udało mi się trzymać z nią kontakt, lecz drugiego już nie wytrzymałam. Głowa wydała rozkaz ciału, aby przyspieszyć, ale nogi nie chciały słuchać - powiedziała Bjoergen.

Trzykrotna mistrzyni olimpijska z Vancouver uważa, że jej rywalizacja z Polką to znakomita reklama dyscypliny.

- Mam nadzieję, że ta pasjonująca rywalizacja między nami sprawiła, że  więcej osób zainteresowało się biegami narciarskimi. Oczywiście musiałam pogratulować Justynie wygranej - dodała Bjoergen, która na  konferencji prasowej wymieniała z Kowalczyk uśmiechy i życzenia powrotu do formy po morderczej walce w Tour de Ski.

eb, pap