Kubot za to odniósł zwycięstwo w maju ubiegłego roku, w pierwszej rundzie wielkoszlemowego Roland Garros, choć przegrał dwa pierwsze sety. Na paryskich kortach ziemnych Polak konsekwentnie gra w stylu serwis-wolej i wygrał 3:6, 2:6, 7:6 (7-3), 7:6 (7-5), 6:4. Był wówczas 122. w rankingu, a jego rywal 12.
- To było jedno z największych zwycięstw w karierze, nad zawodnikiem, który mieści się w pierwszej piętnastce tenisistów na świecie. Do tego wcześniej trzy razy pokonał mnie i to na wszystkich nawierzchniach, a tylko raz na "ziemi" w Rzymie, udało mi się urwać mu seta. Przyjechał do Paryża z dużą pewnością siebie, po zwycięstwie w turnieju w Nicei, no i na mączce rozegrał więcej meczów ode mnie. Zawsze bardzo dobrze serwuje. Z niskiego wyrzutu, od razu przykrywa piłkę rakietą, więc jest mało czasu na odczytanie, gdzie ją skieruje - mówił po tamtym sukcesie tenisista z Lubina.
W drugiej rundzie Australian Open zwycięzca meczu Kobot-Almagro zmierzy się z Francuzem Jeremym Chardym lub Bułgarem Grigorem Dimitrowem. Polski tenisista w Melbourne wystartuje w singlu po raz trzeci. W 2010 roku dotarł tu do 1/8 finału, a przed rokiem odpadł w drugiej rundzie. Wystąpi również w grze podwójnej, razem z Hiszpanem Marcelem Granollersem, a losowanie drabinki odbędzie się 15 stycznia.
W Australian Open zagra też debel Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, który w 2006 roku doszedł w nim do półfinału.
zew, PAP