Brazylijski piłkarz Bayernu Monachium Breno został oskarżony o umyślne podpalenie we wrześniu ubiegłego roku wynajętej willi, w której mieszkał. Zawodnikowi grozi od roku do 15 lat więzienia.
Do zdarzenia doszło w nocy 20 września. W tym czasie w domu nie było żony piłkarza - Renaty i ich dzieci. Willa została całkowicie zniszczona, a sportowiec doznał jedynie lekkich obrażeń. Straty oszacowano na ponad milion euro. Wkrótce potem sąd w Monachium wydał nakaz aresztowania Breno, uznał bowiem, że zachodzi możliwość matactwa procesowego i ucieczki podejrzanego. Zawodnik przebywał w areszcie przez dwa tygodnie. Na początku października pomocną dłoń wyciągnął do niego Bayern, który zapłacił pół miliona euro kaucji.
Dochodzenie trwało kilka miesięcy. 11 kwietnia 22-letni Brazylijczyk, grający na pozycji obrońcy, został oskarżony o umyślne podpalenie willi. Z oświadczenia prokuratora wynika, że zawodnik na razie nie ustosunkował się do oskarżeń przeciwko niemu.
O Breno bywało już głośno za sprawą różnych pozasportowych incydentów - w styczniu brazylijski piłkarz zgłosił trenerowi Bayernu Juppowi Heynckesowi przeziębienie, ale zamiast leczyć się w domu, udał się do salonu tatuażu i wrócił z dwoma nowymi ozdobami na ciele. Breno występuje w Bayernie od 2008 roku, z przerwą na wypożyczenie do 1. FC Nuernberg. Wcześniej grał w FC Sao Paulo.
PAP, arb