W prasowych zapowiedziach finału tegorocznego play off przeważał ton, że walkę dwóch najlepszych drużyn zdominuje rywalizacja największych gwiazdorów zespołów. Obaj w przedmeczowych wypowiedziach zaprzeczali temu, ale na parkiecie było widać ich wzajemne potyczki. - W trakcie gry skupiam się na całej drużynie i nie patrzę, co robi LeBron. Dzisiaj wszyscy graliśmy świetnie i nie oddawaliśmy im łatwych punktów - podsumował Durant.
Spotkanie rozpoczęli lepiej gracze z Miami, którzy w połowie drugiej kwarty prowadzili różnicą 13 punktów. Jednak w miarę upływu czasu ich skuteczność słabła, co rodziło frustrację u trenera Erika Spoelstry, coraz głośniej pokrzykującego zza bocznej linii. - Oni grali dzisiaj bardziej aktywnie niż my. Mieli więcej zbiórek w ataku i solidniej spisywali się w obronie - podsumował szkoleniowiec Heat.
Gospodarze, z Durantem na czele, doszli do głosu zwłaszcza w trzeciej i czwartej kwarcie. W sumie zdobył on 36 punktów, miał dziewięć zbiórek i cztery asysty. W ataku wspierał go Russell Westbrook - 27 pkt, 11 asyst i osiem zbiórek. Natomiast James uzyskał 30 punktów, przy dziewięciu zbiórkach i czterech asystach, a jego możliwości ograniczał pilnujący go Thabo Sefolosha. W szeregach Heat dobrze zagrali również Dwyane Wade - 19 pkt i Shane Battier - 17.
Thunder 14 czerwca będą też gospodarzami drugiego spotkania finału, które odbędzie się w czwartek. Później tocząca się do czterech zwycięstw rywalizacja na dwa lub trzy mecze przeniesie się do Miami.
ja, PAP