"Mała" najlepszą reprezentantką Polski w tenisie stołowym

"Mała" najlepszą reprezentantką Polski w tenisie stołowym

Dodano:   /  Zmieniono: 
Li Qian (fot. PAP/Adam Ciereszko) 
Li Qian pokonała brązową medalistkę igrzysk w singlu Feng Tianwei 3:2 w setach w meczu olimpijskiego turnieju drużynowego tenisistek stołowych. Później już tak dobrze nie było i Polki przegrały z Singapurem 1:3 w 1/8 finału.

- Kiedyś wygrałam z Fang, ale przez ostatnia cztery lata zawsze górą była rywalka. Dlatego trochę straciłam wiarę w zwycięstwo nad nią, zresztą dużo lepszą ode mnie. Ale dziś zagrałam świetnie, przecież to igrzyska, czyli wielkie święto. Zrehabilitowałam się za singiel, w którym spisałam się katastrofalnie i nie awansowałam do ćwierćfinału - powiedziała Li Qian, brązowa medalistka ubiegłorocznych mistrzostw Europy w Gdańsku.

"Mała" vs Fang

26-letnią pingpongistkę komplementowali szkoleniowiec kadry Michał Dziubański i trener klubowy z Zamku Tarnobrzeg Zbigniew Nęcek. W rankingu światowym Feng Tianwei zajmuje ósme miejsce, a Li Qian jest 30. - Rewelacyjny występ i wygrana z medalistką IO pokazała wielkie możliwości Li Qian. Udało się trafić z ustawieniem i zaskoczyć Singapur, ale po wymarzonym początku później nie było już tak dobrze. Wszystkie rywalki są w najlepszej "15" listy światowej, do tego w deblu są też bardzo mocne. Nie mogę odmówić dziewczynom ambicji, bo próbowały, ale przeciwniczki były lepsze o trzy-cztery punkty. Z takim przeciwnikiem trzeba zagrać życiówkę, dołożyć 20 procent i tak nie ma pewności, czy się wygra - powiedział Dziubański.

- Prowadzę "Małą" od 11 lat i to był jej jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy pojedynek w karierze. Kilka tygodni temu podczas turnieju w Brazylii jeszcze uległa Fang, ale już wówczas ją "napoczęła". Pokonanie brązowej medalistki igrzysk po wielkiej grze, to wielka sprawa. Potwierdza również drogę współpracy, którą idziemy z Li Qian. Myślę już o tym, co będzie za rok, gdy po przerwie na macierzyństwo, bo taki ma plan z mężem, wróci do tenisa stołowego. Nie wolno pozwolić, aby się nie rozwijała - stwierdził Nęcek, asystent Dziubańskiego, a wcześniej samodzielny selekcjoner.

Reszcie poszło gorzej

Na wyżyny możliwości nie udało się wspiąć pozostałym reprezentantkom Polski. Natalia Partyka i debiutująca Katarzyna Grzybowska poniosły porażki w grze pojedynczej i podwójnej. Skład Singapuru tworzą zawodniczki, które jako jedyne na świecie są w stanie zagrozić Chinkom; przed dwoma laty zdobyły nawet złoty medal drużynowych mistrzostw świata, a kilka miesięcy temu wywalczyły srebro.

- Starałyśmy się jak mogłyśmy w potyczce z zespołem numer dwa na świecie. Bardzo dobrze rozpoczęła Li Qian, szkoda, że nie udało się nic więcej "wyszarpnąć". Wynik nie jest taki, jaki sobie wymarzyłyśmy - stwierdziła Partyka, zaś Grzybowska dodała: "wczoraj rozmawiałyśmy z Natalią, że nasz zespół musi zdobyć choć punkt, żebym dostała szansę nie tylko w deblu, lecz i w singlu. Feng dominowała, ale ze swojej postawy jestem zadowolona. Wiem, że muszę się dalej rozwijać i podnosić umiejętności".

W olimpijskiej hali ExCeL bez powodzenia Li Qian, Partyka i Wang Zeng Yi rywalizowali w singlu. Męski zespół nie zakwalifikował się na igrzyska. Ale były inne polskie akcenty w Londynie, m.in. pozyskany przez Bogorię Grodzisk Mazowiecki reprezentant Hongkongu Jiang Tianyi dotarł do ćwierćfinału. Przegrał z późniejszym mistrzem IO 2012 i złotym medalistą MŚ 2011 Chińczykiem Zhangiem Jike.

jl, PAP