Reprezentacja Polski przegrała we wtorkowy wieczór z Bułgarią 2:3 i pożegnała się z mistrzostwami Europy. Biało-czerwoni, choć wygrali dwa pierwsze sety, nie potrafili dopełnić formalności. Według byłego reprezentanta Polski, Piotra Gruszki, Bułgarzy zwyciężyli, ponieważ ich rywale w decydującym momencie zaczęli popełniać dużo błędów. Siatkarz stanął także w obronie selekcjonera, Andrei Anastasiego.
Ludmiła Kamer: Kolejny horror, ale nie z takim zakończeniem jakiego oczekiwaliśmy.
Piotr Gruszka: Niestety. W czwartym secie wróciła gra, z tego się cieszyłem. Liczyłem, że uda się skończyć, obawiałem się tie-breaka. Mimo że piąty rozpoczął się gorzej, odrobiliśmy straty i wróciliśmy do gry. Niepotrzebne były błędy na zagrywce, a to zależy tylko od koncentracji. Wróciły niestety te błędy, które zdarzały się w fazie grupowej, tylko teraz pojawiły się w najgorszym momencie.
Zgodzisz się, że pierwsze dwa sety były najlepsze w wykonaniu tej reprezentacji w tym sezonie?
Nie wiem czy aż tak, bo nie analizowałem gry w całym sezonie na tyle dokładnie. Na pewno grali bardzo dobrze. Przede wszystkim Michał Winiarski grał bardzo dobrze. Ten mecz pokazał jak ważnym jest on ogniwem tego zespołu.
Trzeci set – uciekła koncentracja, poczuliśmy się za pewnie?
Nie. Czasami tak się zdarza, że uciekną dwie trzy akcje. Trener dokonał zmian już pod kontem kolejnego seta. Od połowy trzeciej partii jednak powoli nasza gra się poprawiała.
Dwa lata temu byłeś w Wiedniu, zdobywałeś wówczas z tą drużyną brąz ME. Teraz jako kibic patrzysz jak reprezentacja Polski odpada w meczu barażowym. Jak się oglądało tak ważne spotkanie z trybun?
Ja takie mecze lubiłem grać. Takie mecze jak z Bułgarią należą do tych "trudnego gatunku", towarzyszy im presja. Oglądając ten mecz były nerwy.
Jest żal, że nie ma ciebie na boisku?
Żal nie. Ja już się pogodziłem z tym, że w naturalny sposób, z naturalnej selekcji skończyłem grę w kadrze. Żal mi tylko tego co chłopaki teraz czują…
To już jest koniec tej kadry, z tym sztabem, tym trenerem?
Nie wiem. Boję się, że teraz będzie gorąco i „brudno”. Zostało niewiele czasu do mistrzostw świata. Jeżeli ludzie odpowiedzialni za decyzje, związani z siatkówką chcą podjąć jakieś decyzje, to niech zrobią to jak najszybciej. Do MŚ został rok, a ten turniej, który odbędzie się u nas, nie może zakończyć się takim wynikiem. Jeżeli decyzje zapadną np. w styczniu, to będzie zdecydowanie za późno.
Po trenerach Lozano i Castellanim, również Anastasi nie zaliczy trzeciego roku pracy w Polsce do udanych. O co chodzi z tą analogią? Trenerzy po dwóch sezonach i sukcesach z biało-czerwonymi czują się zbyt pewnie?
Tak się po prostu układa. Myślę, że nie czują się zbyt pewnie. Siatkówka po prostu się tak zmienia. Myślę, że to nie chodzi o chłopaków, o zespół. Ci trenerzy, to naprawdę fachowcy z najwyższej półki i trzeba teraz bardzo mądrze podjąć ewentualne decyzje co do przyszłości kadry w takim kształcie. Uważam, że Anastasi jest trenerem z najwyższej półki i nawet przegrany turniej nie zmieni tej opinii. Teraz tylko trzeba wszystko dobrze rozważyć.
Debiut w kadrze zaliczył w tym sezonie Grzegorz Bociek. Będzie to godny następca Piotra Gruszki?
Grzesiek ma bardzo duże możliwości, by grać i być bardzo ważnym elementem tego zespołu. To są jego pierwsze mistrzostwa. Pamiętajmy też, że po jednym sezonie rozegranym w PlusLidze. Indywidualnie trzeba bardzo dbać o niego, by się dobrze rozwijał.
Wytrzymał ten turniej i presję?
Tak. Myślę, że tak. Na pewno gra w Kędzierzynie da mu jeszcze bardzo dużo, do tego występy w Lidze Mistrzów. Będzie się tam rozwijał.
Piotr Gruszka: Niestety. W czwartym secie wróciła gra, z tego się cieszyłem. Liczyłem, że uda się skończyć, obawiałem się tie-breaka. Mimo że piąty rozpoczął się gorzej, odrobiliśmy straty i wróciliśmy do gry. Niepotrzebne były błędy na zagrywce, a to zależy tylko od koncentracji. Wróciły niestety te błędy, które zdarzały się w fazie grupowej, tylko teraz pojawiły się w najgorszym momencie.
Zgodzisz się, że pierwsze dwa sety były najlepsze w wykonaniu tej reprezentacji w tym sezonie?
Nie wiem czy aż tak, bo nie analizowałem gry w całym sezonie na tyle dokładnie. Na pewno grali bardzo dobrze. Przede wszystkim Michał Winiarski grał bardzo dobrze. Ten mecz pokazał jak ważnym jest on ogniwem tego zespołu.
Trzeci set – uciekła koncentracja, poczuliśmy się za pewnie?
Nie. Czasami tak się zdarza, że uciekną dwie trzy akcje. Trener dokonał zmian już pod kontem kolejnego seta. Od połowy trzeciej partii jednak powoli nasza gra się poprawiała.
Dwa lata temu byłeś w Wiedniu, zdobywałeś wówczas z tą drużyną brąz ME. Teraz jako kibic patrzysz jak reprezentacja Polski odpada w meczu barażowym. Jak się oglądało tak ważne spotkanie z trybun?
Ja takie mecze lubiłem grać. Takie mecze jak z Bułgarią należą do tych "trudnego gatunku", towarzyszy im presja. Oglądając ten mecz były nerwy.
Jest żal, że nie ma ciebie na boisku?
Żal nie. Ja już się pogodziłem z tym, że w naturalny sposób, z naturalnej selekcji skończyłem grę w kadrze. Żal mi tylko tego co chłopaki teraz czują…
To już jest koniec tej kadry, z tym sztabem, tym trenerem?
Nie wiem. Boję się, że teraz będzie gorąco i „brudno”. Zostało niewiele czasu do mistrzostw świata. Jeżeli ludzie odpowiedzialni za decyzje, związani z siatkówką chcą podjąć jakieś decyzje, to niech zrobią to jak najszybciej. Do MŚ został rok, a ten turniej, który odbędzie się u nas, nie może zakończyć się takim wynikiem. Jeżeli decyzje zapadną np. w styczniu, to będzie zdecydowanie za późno.
Po trenerach Lozano i Castellanim, również Anastasi nie zaliczy trzeciego roku pracy w Polsce do udanych. O co chodzi z tą analogią? Trenerzy po dwóch sezonach i sukcesach z biało-czerwonymi czują się zbyt pewnie?
Tak się po prostu układa. Myślę, że nie czują się zbyt pewnie. Siatkówka po prostu się tak zmienia. Myślę, że to nie chodzi o chłopaków, o zespół. Ci trenerzy, to naprawdę fachowcy z najwyższej półki i trzeba teraz bardzo mądrze podjąć ewentualne decyzje co do przyszłości kadry w takim kształcie. Uważam, że Anastasi jest trenerem z najwyższej półki i nawet przegrany turniej nie zmieni tej opinii. Teraz tylko trzeba wszystko dobrze rozważyć.
Debiut w kadrze zaliczył w tym sezonie Grzegorz Bociek. Będzie to godny następca Piotra Gruszki?
Grzesiek ma bardzo duże możliwości, by grać i być bardzo ważnym elementem tego zespołu. To są jego pierwsze mistrzostwa. Pamiętajmy też, że po jednym sezonie rozegranym w PlusLidze. Indywidualnie trzeba bardzo dbać o niego, by się dobrze rozwijał.
Wytrzymał ten turniej i presję?
Tak. Myślę, że tak. Na pewno gra w Kędzierzynie da mu jeszcze bardzo dużo, do tego występy w Lidze Mistrzów. Będzie się tam rozwijał.