Wtorkowe spotkanie podopieczni Adama Nawałki potraktowali jako poligon doświadczalny. W pierwszej jedenastce, oprócz stałych punktów składu, pojawili się nowi zawodnicy. W bramce zameldował się Artur Boruc, a w polu od pierwszej minuty mogliśmy oglądać m.in. Artura Jędrzejczyka, Karola Linettego czy Bartosza Kapustkę.
Po przejęciu piłki przez środkowego pomocnika Cracovii padła pierwsza bramka w meczu. Kapustka odebrał futbolówkę na prawym skrzydle, po czym posłał ją prosto na głowę Arkadiusza Milika. Napastnik Ajaksu Amsterdam umieścił piłkę w siatce. Po strzeleniu pierwszej bramki polscy zawodnicy poszli za ciosem. W 12. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę w bramce Petra Cecha strzałem głową umieścił Tomasz Jodłowiec. Zawodnik Legii Warszawa uczcił w ten sposób swój 40. występ w barwach narodowych. Podobny jubileusz obchodził także Maciej Rybus, występujący od początku spotkania na pozycji lewego obrońcy.
Cios przed przerwą
Dwubramkowe prowadzenie uśpiło podopiecznych Adama Nawałki. Pod koniec pierwszej połowy inicjatywę na boisku przejęli Czesi, czego efektem była w 41. minucie bramka strzelona przez Ladislava Crejciego. Czeski pomocnik uderzył nie do obrony, posyłając piłkę w samo okienko bramki strzeżonej przez Artura Boruca. Do przerwy goście mieli sytuacje, by wyrównać wynik, lecz nie zdołali ich wykorzystać.
Po zmianie stron w reprezentantów Polski wstąpił nowy duch. Przez pierwsze minuty drugiej połowy gospodarze bardzo agresywnie atakowali przeciwników już na ich połowie. Potem tempo gry spadło. Ożywienie nastąpiło, kiedy w 70. minucie na czeską bramkę w wyniku kontrataku popędziło trzech biało-czerwonych. Polacy mieli przeciwko sobie jednego rywala. Dzięki wzorowemu rozegraniu tej akcji, Kamil Grosicki wpakował piłkę do bramki obok bezradnego Petra Cecha. Zawodnik Rennes po strzeleniu bramki zaprezentował znak solidarności z ofiarami zamachów terrorystycznych w Paryżu pokazując koszulkę z francuską flagą.
Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:1. W drugiej połowie w polskim zespole pojawił się m. in. Sebastian Mila, którego kibice gorąco przywitali. Pomocnik był jeszcze niedawno zawodnikiem Śląska Wrocław.
Mecz został poprzedzony minutą ciszy. Piłkarze na znak solidarności z ofiarami ataków terrorystycznych z 13 listopada założyli na ramiona czarne opaski.
Wprost.pl