Warszawa zamilkła. "Nie wierzę, że przegraliśmy"

Warszawa zamilkła. "Nie wierzę, że przegraliśmy"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Warszawscy kibice nie wierzą w to, co zobaczyli. Polska przegrała z Czechami 0:1 (fot. PAP/Tomasz Gzell) 
Łzy i niedowierzanie - to główne reakcje ponad 100 tys. kibiców po porażce polskiej reprezentacji z Czechami. Przegrana biało-czerwonych zamknęła naszej drużynie drogę do ćwierćfinału. Stołeczna Strefa Kibica po meczu szybko opustoszała.

Polska przegrała we Wrocławiu kluczowy dla awansu do ćwierćfinału mecz z reprezentacją Czech 0:1. Cisza, jaka nastąpiła po ostatnim gwizdku sędziego, była w stołecznej Strefie wręcz nie do zniesienia. Z każdą minutą drugiej połowy meczu kibice cichli coraz bardziej. Łapali się za głowy z niedowierzania. Po każdej nieudanej akcji biało-czerwonych opadali na ziemię, jakby uchodziło z nich powietrze.

Mimo przegranego spotkania za bohatera meczu można uznać dwojącego się w bramce Przemysława Tytonia. Każda jego udana interwencja wywoływała aplauz i westchnienie ulgi zgromadzonych w Stefie Kibica miłośników futbolu. - Żałoba, po prostu żałoba. Proszę popatrzeć na ludzi wokół, wszyscy mają łzy w oczach. Szkoda, bo graliśmy momentami naprawdę dobry futbol - ubolewał po meczu Piotr z Łodzi. - Nie wierzę, że przegraliśmy. To już koniec Euro dla biało-czerwonych. Sprawdza się po raz kolejny powiedzenie: gramy jak nigdy, przegrywamy jak zawsze. Nie potrafię nic więcej powiedzieć, pozostaje nam jedynie kibicować tym Polakom, którzy jeszcze grają w turnieju, czyli Podolskiemu i Klose - wtórował mu Łukasz z Warszawy.

W tłumie zasmuconych kibiców można też znaleźć takich, którzy są zadowoleni z przebiegu konfrontacji z naszymi południowymi sąsiadami. Dla tych fanów futbolu najważniejsze jest to, że biało-czerwoni walczyli do końca i nie poddali się mimo straconej w drugiej połowie bramki. W ocenie Andrzeja z Pruszkowa, Polska drużyna i tak osiągnęła sporo. - Nie oszukujmy się, nasza drużyna zrobiła tyle, ile potrafiła. Nie byliśmy faworytem, a mimo to tyle emocji, jakich dostarczyli nam chłopcy przez te kilka dni, już dawno nie mieliśmy. Walczyli do końca i za to należą im się brawa - przekonywał kibic.

PAP, arb