Bendtner po strzeleniu bramki w meczu z Portugalią 13 czerwca opuścił spodenki i pokazał zielone majtki z nazwą irlandzkiej firmy bukmacherskiej. UEFA potraktowała to jako niedozwoloną reklamę i ukarała zawodnika wysoką grzywną. Firma bukmacherska oświadczyła, że za niego zapłaci.
Duńska agencja zajmująca się sponsoringiem reklamowym wyliczyła, że dla irlandzkiej firmy ekspozycja jej logo w praktycznie wszystkich mediach świata oraz powtórzenie jej po ogłoszeniu kary przez UEFA jest warta co najmniej 2 miliony euro. - To jest wielki biznes i jak się okazało, dokładnie wyreżyserowany - stwierdził Thomas Klaerke, dyrektor firmy "Sponsorpeople".
Wyjaśnił, że pierwszym ruchem było pokazanie majtek. Drugim spodziewana kara UEFA i komentarze co do jej wysokości, a trzecim oświadczenie bukmachera o zapłaceniu kary Bendtnera. - W ten sposób już przynajmniej trzy razy zdjęcia z nazwą firmy pojawiły się w gazetach i internecie, a przecież to jeszcze nie koniec tej historii, ponieważ piłkarz z pewnością będzie apelował do UEFA w sprawie kary - powiedział Klaerke.
Dodał, że w tym przypadku wygrali wszyscy, ponieważ firma bukmacherska uzyskała małym kosztem gigantyczną światową reklamę, Bendtner z pewnością sowite honorarium, a UEFA swoje 100 tysięcy euro.
- Przegraną może być reprezentacja Danii, ponieważ piłkarz nie zagra w pierwszym meczu kwalifikacji do mistrzostw świata w 2014 roku, ale za to duński futbol otrzymał bezpłatną reklamę - dodał Klaerke.
Podobne zdanie ma dyrektor agencji reklamowej "Mench" Frederik Preisler. - Firma bukmacherska nie byłaby w stanie zapłacić za czas reklamowy w telewizji, jaki uzyskała numerem z majtkami. Kara UEFA to dla niej grosze. To był reklamowy strzał w dziesiątkę - ocenił.
sjk, PAP