Pierwszy przystanek do Paryża. Polscy koszykarze rozpoczynają walkę o igrzyska

Pierwszy przystanek do Paryża. Polscy koszykarze rozpoczynają walkę o igrzyska

Przemysław Żołnierewicz
Przemysław Żołnierewicz Źródło:Newspix.pl / Wojciech Figurski
Polscy koszykarze nie mają takiego natłoku spotkań jak np. siatkarze. Nie oznacza to, że czeka ich sielanka. Zawodnicy Igora Milicicia powalczą o awans na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Droga jest długa i kręta, gdyż do awansu potrzeba wygrania turnieju kwalifikacyjnego, do którego z kolei należy się dostać przez odbywający się w połowie sierpnia turniej prekwalifikacyjny w Gliwicach.

W ubiegłym roku polscy koszykarze dostarczyli kibicom wielu powodów do dumy, choć pierwsze miesiące sezonu reprezentacyjnego 2022 nie napawały optymizmem. Odmłodzony skład przez Igora Milicicia nie awansował do kolejnej fazy eliminacji mistrzostw świata, co oznaczało także brak szansy na powtórkę z 2019 roku, gdy Biało-Czerwoni dotarli do najlepszej ósemki koszykarskiego mundialu.

Skutki słabej formy

Druga połowa sezonu 2022 była już znacznie lepsza. Polscy kibice w mieszanych nastrojach oczekiwali EuroBasketu, lecz zawodnicy Milicicia zaskoczyli każdego. Najpierw wyszli z grupy, później odprawili Ukraińców, a w ćwierćfinale rozegrali jedno z najlepszych spotkań w XXI wieku. Pokonali faworytów do złota, Słoweńców z gwiazdą NBA, Luką Donciciem w składzie. Choć w półfinale silniejsza okazała się Francja, a w meczu o brąz Niemcy, to czwarte miejsce na Starym Kontynencie jest największym sukcesem polskiej koszykówki od kilkudziesięciu lat.

Po świetnym sezonie wzrosły apetyty kibiców na kolejne sukcesy. Reprezentacja musi jednak zapłacić cenę słabej gry w sezonie 2021/2022. Brak awansu na mistrzostwa świata 2023 miał dodatkowe skutki. Po pierwsze, Polacy musieli brać udział w prekwalifikacjach do EuroBasketu 2025. Po kilku miesiącach okazało się, że nie muszą się już martwić o bilety na kolejne mistrzostwa Europy, gdyż FIBA zaakceptowała Polskę jako jednego ze współgospodarzy turnieju odbywającego się za dwa lata. To oznacza, że choć Biało-Czerwoni wystąpią w głównych kwalifikacjach do turnieju, to i tak mają już automatycznie zapewniony awans.

Drugi negatywny skutek wiąże się właśnie z kwalifikacją na igrzyska. Dzięki udziale w mistrzostwach świata 2019, Polska miała zapewnione miejsce w turnieju kwalifikacyjnym w Kownie. Rozegrane w 2021 roku (z powodu pandemii koronawirusa i przełożenia igrzysk w Tokio) zawody zakończyły się porażką w półfinale. Tym razem koszykarze będą dopiero walczyć o możliwość wystąpienia na tym turnieju.

Skomplikowana droga do Paryża

Igrzyska olimpijskie to impreza, na których polskich koszykarzy nie było już 43 lata. Ostatni występ wiąże się z turniejem w Moskwie, zakończonym na siódmym miejscu. Najlepszy wynik to czwarte miejsce odniesione jeszcze przed drugą wojną światową (w Berlinie, w 1936 r). Co ciekawe, znacznie krócej na występ na igrzyskach czekają koleżanki po fachu, bowiem w Sydney w turnieju wystartowała żeńska kadra koszykarek.

Awans na turniej w Paryżu jawi się jako długa podróż. Pierwszy przystanek jest dla Polaków najbardziej komfortowy, bowiem turniej prekwalifikacyjny odbędzie się w Gliwicach. W tamtejszej Arenie Biało-Czerwoni mieli już okazję grać, co stanowi dodatkową zaletę. Na fazę grupową nad Wisłę przylecą trzy reprezentacje – Portugalia, Węgry i Bośnia i Hercegowina. Z całej trójki tylko ci pierwsi nie wystąpili na ubiegłorocznym EuroBaskecie. Niemniej zarówno Węgrzy, jak i Bośniacy nie mogli zaliczyć tego turnieju do udanych. Kadra Madziarów zajęła przedostatnie, a Bośniaków 16. miejsce na 24 ekipy. Nie można ich jednak lekceważyć. Szczególnie ci drudzy mogą wydawać się groźni, gdyż w ostatnich latach w ich składzie widzieliśmy zawodników z doświadczeniem występów w NBA – Jusufa Nurkicia, Luki Garzy czy Dzanana Musy (obecny MVP ligi hiszpańskiej). Nie wiadomo jednak czy pojawią się w Gliwicach. Póki co nie znamy jeszcze oficjalnych składów.

Wygrana fazy grupowej nie oznacza jednak awansu do turnieju kwalifikacyjnego. Bilet jest znacznie trudniejszy do zdobycia. Dwa zespoły z polskiej grupy połączą się z dwoma najlepszymi ekipami, które w tym samym czasie będą rozgrywać swoją fazę grupową w Tallinie. Będzie to ktoś z grona: Estonia, Izrael, Czechy, Macedonia Północna. Czołowa czwórka powalczy o zwycięstwo, które da szansę kolejnej walki o igrzyska – tym razem finalnej, skutkującej zapewnieniem sobie przepustki na paryski turniej.

Spokój przed najważniejszym turniejem

Polska ma już za sobą kilka sparingów przed sierpniowym turniejem. W Belgradzie rozegrała mecze sparingowe z Serbią oraz Macedonią Północną. Pierwszy z nich zakończył się porażką 66:81. Co ciekawe, rywale udostępnili jedynie wynik oraz statystyki Polaków. Z Macedonią koszykarzom Milicicia poszło znacznie lepiej. Czwarta ekipa EuroBasketu 2022 pokonała czwartą drużynę EuroBasketu 2011 84:52.

Z kolei w ostatnich dwóch meczach Polska dwukrotnie przegrała z Turkami w Stambule – odpowiednio 84:87 oraz 73:98. Pomimo porażek, Igor Milicić zachowuje optymizm. W rozmowie dla oficjalnej strony reprezentacji chwalił zespół za dobre przygotowanie fizyczne. Chorwat z polskim obywatelstwem liczy na wsparcie kibiców w Gliwicach.

– Pierwsza sprawa to fakt, że jesteśmy bardzo dobrze przygotowani fizycznie. Nie mamy też większych problemów zdrowotnych, co jest najbardziej istotne. Te dwa mecze w Turcji różniły się od siebie – również ustawieniami i zadaniami, które chcieliśmy wykonać. W drugim spotkaniu mieliśmy tak naprawdę krótszą rotację – chcieliśmy dać trochę odpoczynku naszym podstawowym zawodnikom. Podsumowując, podoba mi się kierunek, w którym idzie zespół. Na pewno pokażemy dużą energię na boisku. Będzie nam jednak potrzebne także duże wsparcie z trybun w Gliwicach – powiedział Milicić w wywiadzie dla portalu koszkadra.pl.

Polska bez Jeremy’ego Sochana

Tak samo jak w przypadku zagranicznych ekip, przed rozpoczęciem turnieju nie był znany oficjalny skład Polaków. Póki co główną bazą pozostaje szeroka lista powołanych zamieszczona przed początkiem obozu przygotowawczego oraz skład, w którym Biało-Czerwoni występowali w Turcji. Na żadnej z nich nie widniało nazwisko Jeremy’ego Sochana, polskiego jedynaka w NBA. Skrzydłowy San Antonio Spurs po raz kolejny postanowił skupić się na przygotowaniach do sezonu klubowego.

W Gliwicach zabraknie także Andrzeja Mazurczaka, MVP Energa Basket Ligi (od nowego sezonu Orlen Basket Ligi). Milicić nie krył rozczarowania, stwierdzając, że kadra to największa nagroda dla sportowca. Do grona nieobecnych można dorzucić również Aleksandra Dziewę, Dominika Olejniczaka czy A.J-a Slaughtera. Amerykanin z polskim paszportem przez lata stanowił o sile polskiego obwodu. Choć otrzymał powołanie, to postanowił skupić się na karierze klubowej. Jedynym naturalizowanym graczem w kadrze jest obecnie Geoffrey Groselle. Środkowy ma za sobą słaby sezon w Legii Warszawa i nie wiadomo, czy selekcjoner skorzysta z jego usług.

Milicić może liczyć natomiast na duet liderów – Mateusza Ponitkę oraz Michała Sokołowskiego. Pod koszem wspierać ich będzie Aleksander Balcerowski, który rozwija się z sezonu na sezon, a w ostatnich miesiącach brał udział nawet w Lidze Letniej NBA w barwach Boston Celtics.

Walka o marzenia

Sam Milicić w rozmowie z „Wprost” przyznał, że jego zespół czeka bardzo trudne zadanie. O ile wyjście z grupy nie wydaje się wielką misją, o tyle wygranie całego turnieju jest już sporym wyzwaniem. Co więcej, nawet triumf nie daje gwarancji gry na igrzyskach. Polacy w ubiegłym roku pokazali, że z dopingiem kibiców są jednak w stanie wygrywać z najlepszymi. Mogą także liczyć na wsparcie sponsorów – Orlenu, Banku Pekao, Krajowej Grupy Spożywczej i Suzuki.

Terminarz spotkań reprezentacji Polski

Polska – Węgry, 13 sierpnia, godz. 13:30

Polska – Bośnia i Hercegowina, 14 sierpnia, godz. 20:30

Polska – Portugalia, 16 sierpnia, godz. 18:00

Półfinały, 18 sierpnia

Finały, 20 sierpnia

Czytaj też:
Polscy koszykarze z porażkami przed turniejem sezonu. Trener zachowuje spokój
Czytaj też:
NBA zawita do Polski. Jeremy Sochan w jednej z ról głównych

Opracował:
Źródło: Wprost