W tym roku lekkoatletyczne mistrzostwa świata odbywają się w Stanach Zjednoczonych, a dokładnie w Eugene i Portland w stanie Oregon. Przypomnijmy, że zawody tej rangi wracają po trzech latach przerwy, co spowodowane jest pandemią koronawirusa. Czempionat rozpoczął się od eliminacji w rzucie młotem mężczyzn. W walce o awans do ścisłego finału udział wzięło trzech Polaków: Wojciech Nowicki, Marcin Wrotyński i Paweł Fajdek. Ostatni z nich do rywalizacji przystąpił w drugiej grupie, która zmagania zaczęła po godzinie 19:30.
Fantastyczny występ Pawła Fajdka. Zwyciężył w eliminacjach
Pierwsza próba czterokrotnego mistrza świata nie napawała optymizmem. Zaczął on bowiem dość przeciętnie. Jego młot pofrunął na odległość 74,63 metra, a to nie dawało jeszcze 33-latkowi pewnego awansu do finału. Nasz reprezentant jednak często rozkręca się z każdym kolejnym rzutem. Nie raz też miewał już problemy w kwalifikacjach, tym razem na szczęście obyło się bez komplikacji.
Występ w sobotnim finale zapewnił sobie w drugiej próbie. Paweł Fajdek wykręcił imponujące 80,09 metra. Jako pierwszy pokonał tę magiczną granicę 80 metrów. To bardzo wyraźny sygnał dla rywali. Pokazał, że ma ochotę zdobyć swój piąty złoty medal. Polak zwyciężył w swojej grupie oraz całych eliminacjach. – Chyba życiówka, patrząc po wszystkich eliminacjach. Zapraszam jutro przed telewizory, wtedy powiem więcej – powiedział przed kamerami TVP Sport.
Na trzecim miejscu zmagania w tych kwalifikacjach zakończył Wojciech Nowicki. Mistrz olimpijski oddał kapitalny rzut i już w pierwszej próbie zapewnił sobie awans do ścisłego finału.
Czytaj też:
Oto cel dla Pawła Fajdka na lekkoatletyczne MŚ w Eugene. Trener jasno wskazał, na co go stać