Tomasz Kłos dla „Wprost”: Lewandowski jest tylko człowiekiem, a nie maszyną bez uczuć

Tomasz Kłos dla „Wprost”: Lewandowski jest tylko człowiekiem, a nie maszyną bez uczuć

Robert Lewandowski
Robert Lewandowski Źródło:PAP/EPA / Noushad Thekkayil
Presja na mistrzostwach świata jest ekstremalna. Nie każdy sobie z nią radzi. Wszystko siedzi w głowach piłkarzy i albo trener umie trafić do zawodników, albo nie. Bez tego nie mamy co marzyć o sukcesie – mówi Tomasz Kłos, były reprezentant Polski, uczestnik mundialu w 2002 roku.

Dariusz Tuzimek: „Wprost”: Powinniśmy bardziej się cieszyć z jednego punktu wywalczonego z Meksykiem czy jednak martwić tym, że przez cały mecz przeprowadziła tylko dwie składne akcje, a styl gry Biało-czerwonych był nie do oglądania?

Tomasz Kłos: Tak jak większość kibiców ja również mam poczucie niedosytu, ale trzeba uczciwie przyznać, że ten remis jest sprawiedliwy dla obu drużyn. Nie mam jakiegoś mocnego przekonania, że to akurat Polacy zasłużyli na zwycięstwo. Zespół trenera Michniewicza nie był w stanie niczego narzucić rywalowi, oddaliśmy Meksykanom pole i czekaliśmy na ich błędy. Nic więcej nie pokazaliśmy. Trochę mało, bo to jednak jest mundial, który rozgrywa się raz na cztery lata.

Z drugiej strony rywal też nie był w stanie przebić się przez ten polski „mur”, więc żadna ze stron nie może narzekać, że jest wynikiem pokrzywdzona. Bardziej martwi mnie to, że kilku zawodników jednak zawiodło, zjadły ich nerwy, nie wytrzymali napięcia nerwowego.

Tomasz Kłos: Zawiedli Ci, na których najbardziej liczyliśmy

Kogo ma pan na myśli? Chyba w największym stopniu „spalił się” Nicola Zalewski. Wiemy, że młody zawodnik Romy, potrafi grać lepiej, a we wtorek gubił piłkę, był niepewny, zaliczał straty.

Tak, Zalewski nie udźwignął presji turnieju, ale niestety nie tylko on. Akurat jego jestem w stanie zrozumieć, chłopak ma dopiero 20 lat i będzie miał jeszcze wahania formy. Gorzej, że zawiedli też doświadczeni piłkarze, w tym ci, na których najbardziej liczyliśmy. Bardzo wierzę w umiejętności Piotra Zielińskiego, bo widzimy jak gra w Napoli.

W meczu z Meksykiem strasznie rozczarował i myślę, że on sam ma tego świadomość. To jest przypadek do głębszej analizy, bo trudno zrozumieć, co się w przypadku Piotrka stało, że zagrał tak bardzo poniżej swojego poziomu. Mniej – niż się podziewałem – dali też Jakub Kamiński i Matty Cash, ale być może ten ostatni wyglądał gorzej, bo właśnie Kamiński mu nie pomagał w zadaniach defensywnych.

„Robert Lewandowski jest tylko człowiekiem”

To jeśli rozmawiamy o rozczarowaniach, to nie ma co ukrywać, że jesteśmy wszyscy zawiedzeni tym, że Robert Lewandowski zmarnował rzut karny. On też nie wytrzymał presji.

to jest wyjątkowa impreza, sam to odczułem na własnej skórze. Przez głowę przebiegają tysiące myśli, człowiek się stara nie zawieźć nadziei całego narodu, presja jest ogromna. Dlatego właśnie nawet najwięksi piłkarze w historii futbolu pudłowali z „jedenastek” na mistrzostwach świata.

To pokazuje, że wszyscy mamy nerwy i że Robert też jest tylko człowiekiem, a nie maszyną bez uczuć. Udzieliły mu się emocje, pojawiła się presja, której po prostu nie uniósł. Wykonał tego karnego inaczej niż wszystkie poprzednie, nie zrobił tego swojego charakterystycznego nabiegu, którym myli golkiperów. No i on zawsze do końca patrzył na bramkarza, tym razem też tego nie zrobił.

„Lewy” uderzył źle, na idealnej wysokości dla bramkarza, wcale nie przy samym słupku. No, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Stało się. Musi to Robert wyrzucić z głowy, mu też musimy. Przecież wszyscy wiemy ile zrobił dla reprezentacji, ile mu ta kadra zawdzięcza.

Po meczu Lewandowski tłumaczył się z tej zmarnowanej „jedenastki”, nawet przepraszał za to pudło, ale powiedział też inną ważną rzecz: że zabrakło nam balansu pomiędzy defensywą i ofensywą. Że musimy grać odważniej, ruszać do ataku większą liczbą zawodników, bo inaczej jesteśmy skazani na niepowodzenie. Pan też podziela ten pogląd, że w ofensywie działania Biało-czerwonych są zbyt bojaźliwe?