W ekipie Canarinhos nie brakuje gwiazd, podobnie jak u nas, ale niestety w pierwszym starciu groźnie wyglądającej kontuzji doznał Tomasz Fornal. W tym spotkaniu zastąpił go Aleksander Śliwka, a Nikola Grbić w tym starciu postawił na następującą szóstkę: Paweł Zatorski, Bartosz Kurek, Marcin Janusz, Aleksander Śliwka, Wilfredo Leon, Jakub Kochanowski oraz Mateusz Bieniek.
Mocny start Brazylii. Polacy byli niemal bezradni
Niestety mecz rozpoczął się od nieskutecznego ataku Wilfredo Leona, który szukał nabicia na blok, ale się to nie udało. Chwilę później przyjmujący zrehabilitował się, stawiając skuteczny blok, dający nam prowadzenie 2:1. Niestety od tego wyniku coś zaczęło się psuć. Na siedem akcji Canarinhos wygrali sześć i odskoczyli na wynik 3:7. Na szczęście, kiedy była potrzebna, wróciła zagrywka Jakuba Kochanowskiego i jego m.in. as pozwolił nam zniwelować straty do jednego „oczka” (6:7). Niestety chwilę później w grze biało-czerwonych znów pojawił się przestój. Wilfredo Leon nie mógł skończyć ataku, a Leal i Darlan byli niemal nie do zatrzymania, co odbiło się na wyniku – 8:13.
W decydującym momencie Wilfredo Leon w końcu się przełamał i skończył swój 1/6 ataków. Przy wyniku 12:18 Polacy popisali się w obronie. Bartosz Kurek był zmuszony do zagrania sytuacyjnej piłki na trzeci metr do naszego przyjmującego. Ten przyłożył z całej siły i dał nam kolejny punkt. Chwilę później (14:19) Nikola Grbić wprowadził na zagrywkę Kamila Semeniuka za Olka Śliwkę. Ten ruch okazał się trafiony, bo dzięki temu wygraliśmy kilka akcji z rzędu i zniwelowaliśmy stratę do trzech „oczek” (16:19).
Końcówka była niezwykle zacięta, Brazylijczycy zaczęli się mylić, a u nas zaczęły funkcjonować zagrywka, blok i obrona. Dzięki temu doszliśmy ich na jeden punkt (20:21), a następnie Leal trafił w siatkę, co pozwoliło nam wyrównać. Ostatecznie pierwsza partia zakończyła się wynikiem 22:25.
Kapitalny comeback Polaków
Polscy siatkarze chyba lepiej nie mogli odpowiedzieć na porażkę w pierwszym secie. Już na początku drugiej partii wyszli na prowadzenie 5:0 i mogli kontrolować przebieg tego spotkania. Niestety od wyniku 9:3 Canarinhos byli w stanie zbliżyć się na dwa „oczka” (9:7). W związku z tym Nikola Grbić postanowił wprowadzić Semeniuka za Śliwkę, by poprawić nie co przyjęcie. Dało to efekt, ale głównie dzięki świetnej postawie Mateusza Bieńka na zagrywce. Dzięki niemu odskoczyliśmy znów na pięć pkt (16:11). Biało-czerwoni nie dali odebrać sobie tego zwycięstwa, a 25 punkt zdobył Bartosz Kurek bezpośrednio z zagrywki (25:19).
Trzecia partia zaczęła się odwrotnie, jak poprzednia. To Canarinhos na starcie wyszli na prowadzenie 0:3. Na szczęście Wilfredo Leon nie pozwolił im odskoczyć i skończył swój atak. Biało-czerwoni byli w stanie doskakiwać do swoich rywali (6:7), ale Brazylijczycy i tak po chwili wracali do poprzedniego stanu (8:11). Niestety nie udało się odwrócić losów tego seta i przegraliśmy go do 19.
Czwarta partia była najbardziej zacięta ze wszystkich. Choć Brazylijczycy zaczęli ten set od prowadzenia 0:2, to chwilę później biało-czerwoni odskoczyli na taką samą liczbę „oczek” (7:5). W dalszej części seta minimalnie lepsi byli siatkarze Canarinhos, ale podopieczni Nikoli Grbicia za każdym razem dawali radę wyrównać. W końcówce Norbert Huber odpalił na zagrywce. Najpierw dzięki jego „bombie”, przechodzącą piłkę skończył WIlfredo Leon, a następnie popisał się punktem bezpośrednio z zagrywki. Nawet Marcin Janusz dał radę zablokować Lucarelliego, dając nam przewagę 21:19. Ostatecznie udało nam się wygrać do 23.
Zwycięzcę musiał wyłonić tie-break. W nim lepsi okazali się Polacy 15:12. Game changerem okazał się Norbert Huber, który zaserwował dwa asy i straszył swoją zagrywką rywali. Bardzo dużo nam dał Wilfredo Leon, który co prawda nie najlepiej zaczął, ale w całym meczu zdobył 26 pkt – najwięcej w naszym zespole. Ponadto on i Marcin Janusz obchodzą dzisiaj urodziny.
Czytaj też:
Karol Kłos przerwał milczenie. „Tak, to prawda”Czytaj też:
Starcie siatkarskich legend na igrzyskach. Michał Winiarski musiał przełknąć gorycz porażki