Niedawno Neymar przedłużył kontrakt z francuskim PSG. Brazylijczyk zostanie w stolicy Francji do 2025 roku. Zawodnik strzelił do tej pory w barwach drużyny z Paryża 86 bramek w 113 rozegranych spotkaniach. Razem z Kylianem Mbappe tworzą jeden z najbardziej niebezpiecznych duetów w Europie.
„Brazylia jest krajem piłki nożnej”
Dziennikarz „GQ” zapytał Neymara skąd według niego w Brazylijczykach wzięła się tak głęboka miłość do futbolu. Zawodnik przyznał, że „każdy w Brazylii traktuje piłkę nożną bardzo emocjonalnie”. – Anglicy stworzyli futbol, ale to Brazylia jest krajem piłki nożnej. Każdy gra w piłkę kiedy jest mały i nieważne czy będzie potem profesjonalistą, czy będzie kopał tylko ze znajomymi. Wszyscy mamy do tego sportu ogromne zamiłowanie – powiedział Neymar.
W wywiadzie z „GQ” gwiazda PSG przyznała, że nigdy nie kibicowała konkretnym drużynom. Zawodnik zwracał zawsze uwagę na indywidualności. – Zidane, Rooney, Lampard, Beckham to typy zawodników, których lubię. Dla nich oglądałem futbol – zdradził Neymar. Brazylijczyk mówił także o swoich planach i marzeniach. – Chcę wygrać Mistrzostwa Świata – stwierdził. Oprócz tego na liście swoich pragnień piłkarz umieścił zwycięstwo w Lidze Mistrzów i Pucharze Francji z PSG. Prywatnie piłkarz chciałby zostać ojcem jeszcze dwójki dzieci, aby jego syn David miał rodzeństwo.
Ulubione mecze? Ćwierćfinał z Atalantą i finał Copa Libertadores
Zawodnik zdradził również, czy posiada przedmeczowe rytuały. – Nie mam żadnych tradycyjnych zachowań przed meczem. Na pewno zawsze słucham dużo muzyki, jej rodzaj zależy od mojego humoru danego dnia. Poza tym zawsze staram się być przed meczem dla każdego miłym i wszystkich rozśmieszać, bo to poprawia innym ludziom i mi samopoczucie – powiedział Neymar.
Pytany o ulubione spotkania, rozegrane w karierze, piłkarz przyznał, że każdy mecz ma w sobie coś wyjątkowego, ale miło wspomina m.in. ćwierćfinałowy pojedynek z Atalantą w sezonie 19/20, czy finałowy mecz w Copa Libertadores, gdy był jeszcze zawodnikiem Santosu.
Czytaj też:
Niepewna przyszłość Ronalda Koemana w Barcelonie. Kolejne potknięcie Blaugrany