Pogoń Szczecin od dłuższego czasu uważa się za jedną z lepszych drużyn w naszym kraju, która będzie w stanie bić się nawet o mistrzowski tytuł. Wielkich ambicji nie potwierdziła jednak w Fortuna Pucharze Polski, z którego odpadła już na etapie 1/32 finału.
Szybka zemsta
A to wszystko pomimo tego, że w spotkaniu udział wzięły największe gwiazdy zespołu. Kosta Runjaic posłał do boju między innymi Kurzawa, Dąbrowski czy Grosicki. Pierwszy co prawda wystąpił na lewej obronie, co zresztą przyczyniło się do problemów Portowców. Z kolei ostatni z wymienionych pierwotnie pociągnął drużynę, ale później nie potrafił odmienić losów spotkania.
To po jego dośrodkowaniu bowiem Bartkowski wyprowadził szczecinian na prowadzenie. Ci jednak cieszyli się z niego zaledwie trzy minuty. Już w 27. na 1:1 trafił Kendzia, a kilka chwil później na 2:1 podwyższył Zawistowski.
Mur ustawiony przez KKS
Do końca meczu wynik już się nie zmienił, choć Pogoń uparcie próbowała do tego doprowadzić. Na boisko weszli Kozłowski, Kucharczyk, Jean Carlos czy Parzyszek, ale nawet z nimi w składzie Portowcom nic nie udało się wskórać. Podopieczni trenera Runjaica wyglądali, jakby kompletnie nie mieli pomysłu na sforsowanie szczelnej, cofniętej defensywy kaliszan. W dużej mierze ograniczali się do dośrodkowań, z których niewiele wynikało.
W efekcie niespodzianka stała się faktem i Pogoń pożegnała się z Pucharem Polski.
Czytaj też:
Polski triathlonista pobił rekord świata. Trzy dni morderczego wysiłku się opłaciły