Patrząc na klasyfikację generalną, na razie „łeb w łeb” idą Kamil Stoch i Kacper Tomasiak. Czyli dwóch reprezentantów Polski, którzy są na skrajnie różnych punktach swoich karier. Stoch, multimedalista i legenda skoków narciarskich, właśnie rozpoczął swój ostatni sezon zawodowego skakania, co oficjalnie zapowiedział. Za to kampania 2025/26 dla Tomasiaka jest debiutancką, pierwszą w seniorskim wydaniu.
PŚ w skokach narciarskich: Adam Małysz zareagował na formę Polaków
Tomasiak na pewno jest nadzieją na lepsze jutro dla polskich skoków. Debiutant w PŚ, mający zaledwie 18 lat, a jednak – punktującym w każdym(!) z pięciu konkursów, które otworzyły bieżący sezon.
Zarówno on, jak i Stoch, mają w dorobku 63 punkty. To dalej dzielone miejsce numer 16 w klasyfikacji generalnie PŚ. Pozostali reprezentaci Polski? Daleko poniżej oczekiwań. Jeden z nich, konkretnie Aleksander Zniszczoł, nie zdołał choćby zapunktować, ani w Lillehammer, ani w Falun, ani w Ruce.
Co na takie otwarcie sezonu olimpijskiego mówi szef Polskiego Związku Narciarskiego, w przeszłości wybitny skoczek narciarski, Adam Małysz?
– Po inauguracji w Lillehammer wydawało się, że nie jest najgorzej z formą Polaków. Oczekiwaliśmy tendencji zwyżkowej, ale w Ruce dostaliśmy prztyczka w nos. Wielu szkoleniowców boi się zawodów tam, bo jeśli ktoś nie jest w dobrej dyspozycji, to na tej skoczni jest szczególnie trudno się odnaleźć […] To już historia. Przed nami Wisła i wierzę, że te konkursy dla Polaków okażą się momentem przełomowym. Będą skakać u siebie, na swojej skoczni i nie wyobrażam sobie, by nie było lepiej – ocenił prezes PZN w rozmowie dla Wirtualnej Polski i SportowychFaktów.
Weekend ze skokami w Wiśle już 6-7 grudnia. W sobotę konkurs wieczorny, a w niedzielę rywalizacja Pucharu Świata w trakcie dnia. Czy to faktycznie będzie przełomowy weekend dla kadry trenera Macieja Maciusiaka? Z pewnością ciężar odpowiedzialności za udany występ przed polskimi kibicami, będzie spory.
Czytaj też:
Mistrzowie sprzed lat na szczycie PlusLigi. Polscy trenerzy zachwycają!Czytaj też:
To historia mrożąca krew w żyłach. W tle porachunki pseudokibiców
