Od kilku już lat trwa konflikt pomiędzy Robertem Lewandowskim a Cezarym Kucharskim, który w przeszłości był agentem polskiego napastnika. Rozstali się w złych relacjach, czego dowodem jest fakt, iż w 2020 roku nowy piłkarz FC Barcelony zgłosił zawiadomienie do prokuratury, twierdząc, że 50-latek popełnił przestępstwo. Miał go szantażować, grożąc rozpowszechnieniem informacji o rzekomych nieprawidłowościach podatkowych obecnego kapitana reprezentacji Polski.
Dowodem w tej sprawie są nagrania rozmów opublikowane przez „Business Insider”. Menedżer piłkarski domagał się od „Lewego” 20 milionów euro w zamian za milczenie. Oczywiście Cezary Kucharski utrzymuje, że jest niewinny. Co więcej, podważa autentyczność tych nagrań. Taką właśnie linię obrony przyjęli adwokaci 50-latka.
Biegły podważa autentyczność nagrań Roberta Lewandowskiego
Jak podaje portal WP SportoweFakty, dowodem ma być opinia krakowskiego biegłego z dziedziny informatyki i fonoskopii Arkadiusza Lecha. Mężczyzna uważa, że analiza wykazała miejsca mogące wskazywać na brak ciągłości zapisu oraz sygnału mowy o niejednoznacznym charakterze. To sprawia, że nagranie traci swoje cechy autentyczności.
Prokuratora zajmująca się tą sprawą przeprowadziła własną analizę. – Z opinii biegłego wynika jednoznacznie, że zarejestrowane utwory, a tym samym treści rozmów, nie zostały poddane żadnym modyfikacjom na poziomie informatycznym – mówił swego czasu rzecznik prokuratury prok. Maciej Saduś w rozmowie z „Faktem”.
Jednakże nie przekonuje to Arkadiusza Lecha. Jego zdaniem autentyczność nagrania może zbadać jedynie biegły od fonoskopii, a nie informatyk, jak w tym przypadku. Podobnego zdania jest Krzysztof Ways, czyli adwokat Cezarego Kucharskiego. Ponadto podkreśla, że powinno zbadać się telefon należący do Roberta Lewandowskiego.
„Błędy popełnione w zabezpieczaniu urządzeń dowodowych i podczas analizy a nadto uruchamianie i edycja plików przed zrobieniem kopii binarnych, skutkowały przerwaniem łańcucha dowodowego, co — w ocenie obrony — dyskredytuje autentyczność samych nagrań, a w ślad za tym rzetelność ich transkrypcji oraz sposób wprowadzania wspomnianych dokumentów do materiału dowodowego” — czytamy w piśmie przygotowanym przez Krzysztofa Waysa.
Na ten moment nie wyznaczono terminu pierwszej rozprawy. Pewne jest jednak to, że agentowi piłkarskiemu grozi do trzech lat pozbawienia wolności.
Czytaj też:
Wyjątkowe słowa Thomasa Muellera o Robercie Lewandowskim. Tak podsumował ich wspólną grę