Lech Poznań przystępował do wyjazdowego meczu ze Stalą Mielec z pozycji lidera. Natomiast gospodarz spotkania wyszedł na boisko, będąc na 9. miejscu w zestawieniu. Mecz, szczególnie w wykonaniu Lecha Poznań, był rozczarowujący. Kolejorz był, mimo drastycznej przewagi, rażąco nieskuteczny i niedokładny.
Pierwsza połowa do zapomnienia
W pierwszej połowie Stal Mielec nie pokazała nic i to dosłownie: zero strzałów, zero celnych. Podopieczni Adama Majewskiego, jak na drużynę, która ma jeden z najgorszych wyników jeśli chodzi o posiadanie piłki, Podczas pierwszych 45 minut wymieniła 122 podania i tylko 30 proc. czasu była w posiadaniu futbolówki.
Lech natomiast miał 13 sytuacji bramkowych, z czego tylko dwie zakończyły się strzałem w światło bramki, reszta była po prostu niecelna. Najlepiej zaprezentowali się kibice Stali, którzy przez cały czas głośno dopingowali swoją drużynę.
W drugiej części niewiele się zmieniło
W drugiej połowie gra nie uległa za bardzo zmianie. Lech ciągle przeważał i szukał swoich okazji. Jak już je znalazł, to marnował. Jeśli można w tej sytuacji mówić o progresie, to taki zaliczyła Stal Mielec, która oddała dwa strzały (oba niecelne, ale zawsze). Gospodarze nie grali widowiskowo, ale trzeba przyznać, że odnaleźli się w tym odpieraniu stałych ataków Kolejorza, co w pewnym sensie zasługuje na pochwałę.
W ostatniej akcji meczu Lech miał szansę na wymęczenie jednobramkowej przewagi, ale świetną interwencją popisał się bramkarz Stali i uchronił gospodarzy od przegranej w końcowych sekundach. Spotkanie zakończyło się wynikiem 0:0.
Czytaj też:
Artur Bogusz bohaterem meczu z Cracovią! Radomiak wygrywa w ostatniej chwili