Cała futbolowa Polska żyje informacją o nieprzedłużeniu wygasającego kontraktu Marka Papszuna z Rakowem Częstochowa. W związku z tym szkoleniowiec Medalików odejdzie z klubu po siedmiu latach spędzonych w województwie śląskim. Trener Marek Papszun prowadził Raków dotychczas w 281 meczach, odnosząc w tym czasie 163 zwycięstwa oraz notując 62 remisy i 56 przegranych. Ponadto awansował z klubem do 1. ligi i PKO BP Ekstraklasy, a w tym sezonie walczy o mistrzostwo Polski i ma osiem punktów przewagi nad drugą Legią Warszawa.
Norbert Amlicki „Wprost”: Co sądzi pan o tej decyzji, spodziewał się jej?
Dariusz Dziekanowski: Myślę, że Marek Papszun postawił sobie kolejny cel i następne wyzwania. Wydaje mi się, że będzie chciał spróbować swoich sił za granicą i miejmy nadzieję, że to będzie pierwszy trener, który sobie poradzi i będzie odnosił sukcesy, takie jak w Polsce.
Na krajowym podwórku osiągnął bardzo dużo, więc myślę, że ma na tyle energii i czuje w sobie zapał, że chce spróbować czegoś nowego za granicą.
Jakiś czas temu Marek Papszun mówił o zakończeniu kariery trenerskiej. Może on po prostu chce skończyć z futbolem?
Nie sądzę. Być może źle odebraliśmy jego wypowiedź. Wydaje mi się, że to mógł być taki żart z jego strony. Jest w takim wieku, że nie sądzę, by osoba z takim wigorem i energią myślała o zakończeniu kariery trenerskiej, kiedy ona tak naprawdę dopiero się rozpoczyna.
A jak ta decyzja może wpłynąć na dalsze losy Rakowa Częstochowa, który wciąż nie ma zapewnionego tytułu mistrza Ekstraklasy?
Mówienie teraz o tym, że się odchodzi po sezonie jest błędem. Takie rzeczy powinny być w tajemnicy przed wszystkimi do ostatniego dnia, w którym trener prowadzi swój zespół. Tu akurat prezes Świerczewski popełnił błąd i Raków trochę sobie komplikuje sprawę, ale zobaczymy jak to wpłynie na bieg wydarzeń w lidze i finale Pucharu Polski.
A jeśli chodzi o piłkarzy, od których trener oczekuje zaangażowania, to może być dla nich demotywujące, że szkoleniowiec odchodzi i niedługo będzie trzeba udowadniać swoją wartość nowemu trenerowi?
Gra się dla kibiców, a piłkarze i trener stoją po jednej stronie barykady. Oni są jak aktorzy, którzy chcą zadowolić kibiców. Każdy trener ma pomóc w osiągnięciu celu, a zawodnik powinien mieć pełne zaufanie do trenera, że ten jest zaangażowany w 100 procentach. W trakcie projektu, którym w tym przypadku jest wywalczenie mistrzostwa Polski, nie mówi się innym i nie wyprzedza się myślami kolejnych projektów.
Trzeba najpierw dokończyć to, co się zaczęło. By zachować koncentrację, trenerzy mówią, że każdy następny mecz jest najważniejszy, a nie ten ostatni. Tak samo – moim zdaniem – trener i zawodnicy powinni wymagać, by nie wprowadzać zamieszania przed końcem sezonu, bo to jest niezbyt dobry ruch ze strony Rakowa.
Czy ma pan jakiegoś kandydata, który może zastąpić Marka Papszuna?
Nie zastanawiałem się nad tym i jest to na szczęście problem prezesa Świerczewskiego, a nie mój.
Czytaj też:
To będzie hitowy transfer w Ekstraklasie. Kontrakt został już podpisanyCzytaj też:
Prezes PZPN ogłosił kluczową decyzję o finale Pucharu Polski. Kibice będą zadowoleni