ŁKS Łódź znokautowany na mecie. Fenomenalne gol zabrał resztki nadziei?

ŁKS Łódź znokautowany na mecie. Fenomenalne gol zabrał resztki nadziei?

Kay Tejan
Kay Tejan Źródło:Newspix.pl / Michal Stanczyk / Cyfrasport
Korona Kielce pokonała 2:1 ŁKS Łódź w meczu zamykającym 20. kolejkę PKO BP Ekstraklasy. Gospodarze decydujący cios w samej końcówce spotkania.

Spoglądając na tabelę PKO BP Ekstraklasy, wiadomo było, że poniedziałkowy mecz w Kielcach będzie starciem o więcej niż trzy punkty. Oba zespoły były w „czerwonej strefie” zagrożonej spadkiem do Fortuny 1. Ligi. Dużo gorsza była sytuacja drużyny trenera Piotra Stokowca. ŁKS wrócił do elity, ale póki co beniaminek nie może się w niej odnaleźć.

ŁKS Łódź może żałować niewykorzystanych okazji

W pierwszych 45. minutach Korona musiała się mocno napocić, żeby znaleźć sposób na wpakowanie piłki do siatki przyjezdnych z Łodzi. Zespół trenera Kamila Kuzery mógł liczyć na pomoc… bramkarza rywala. W 36. minucie Dawid Arndt popełnił bowiem błąd, nie prątkując wystarczająco dobrze piłki będącej blisko bramki gości. Z takiego prezentu mądrze skorzystał Yoav Hofmeister. Pomocnik głową skierował piłkę do siatki, zdobywając tym samym swojego pierwszego gola na boiskach w Polsce.

twitter

Przed przerwą ŁKS odpowiedział jednak trafieniem dającym nadzieję na wywiezienie z Kielc jakiejkolwiek zdobyczy. Ponownie debiutanckie trafienie, tym razem jednak w… pierwszym występie na ekstraklasowych boiskach. W doliczonym czasie pierwszej połowy gola zdobył Husein Balić. Oddajmy świetną asystą przy golu kolegi z zespołu popisał się Kay Tejan.

twitter

Przepiękny gol na wagę zwycięstwa Korony Kielce

W drugiej części goście z Łodzi zyskali wiatr w żagle i kilkukrotnie mogli objąć prowadzenie. Aktywny był Tejan, który najpierw trafił do siatki, ale ostatecznie był na pozycji spalonej, a następnie kapitalnie obsłużył kolejnego z kolegów. Dani Ramirez w sobie tylko znany sposób, zamiast do siatki, przegrał pojedynek sam na sam z Konradem Forencem. Wydaje się, że to był kluczowy moment z perspektywy ew. wywiezienia z Kielc przez łodzian czegoś więcej niż dobrego wrażenia.

Futbol bywa okrutny, zwłaszcza dla tych, którzy grają z nożem na gardle. Ostatni w tabeli ŁKS zamiast z trzema, czy jednym punktem, wyjechał ostatecznie z Kielc bez niczego. Kilka minut przed końcem Arndt zrehabilitował się za błąd przy golu na 0:1, świetnie broniąc strzał przewrotką Jewgienija Szykawki.

Cios na wagę zwycięstwa zadał jednak jeszcze jeden, ofensywy gracz, wprowadzony przez trenera Kuzerę w drugiej połowie. Skoro nie zdołał tego zrobić Szykawka, do siatki trafił Danny Trejo. Meksykanin popisał się kapitalnym golem, oddając strzał zza pola karnego, po świetnym przyjęciu i uderzeniu z powietrza. Bramkarz ŁKS mógł tylko przyklęknąć, obserwując piłkę w siatce.

twitter

Łodzianie zanotowali w Kielcach 13. porażkę w 19. meczu, kontynuując pikowanie w stronę pierwszoligowych realiów. Korona dzięki wygranej wydostała się ze strefy spadkowej, ale nadal jest gorąco, bo ma nad nią tylko punkt zapasu.

Czytaj też:
Śląsk Wrocław ukarany za skandaliczne wydarzenia. Klub szybko odpowiedział
Czytaj też:
Legia Warszawa zabrała głos w sprawie… Andrzeja Dudy. Mowa o finansowym rekordzie

Opracował:
Źródło: WPROST.pl