W finale Ligi Europy potrzebne były karne! Eintracht Frankfurt triumfuje w Sewilli

W finale Ligi Europy potrzebne były karne! Eintracht Frankfurt triumfuje w Sewilli

Piłkarze Rangers FC i Eintrachtu Frankfurt
Piłkarze Rangers FC i Eintrachtu FrankfurtŹródło:Newspix.pl / EXPA
Finał Ligi Europy między Eintrachtem Frankfurt i Rangers FC nie przyniósł nam wiele bramek, ale kibice nie mogli narzekać na brak emocji. Puchar trafił ostatecznie w ręce niemieckiej drużyny , ale do rozstrzygnięcia wyniku potrzebna była dogrywka.

Eintracht Frankfurt Puchar UEFA wygrał ostatni raz w 1980 roku. Rangersi mimo tego, że zdobyli aż 55 mistrzostw Szkocji, ani razu nie triumfowali w Europie. Mecz w Sewilli był dla Szkotów szansą na spektakularny sukces. Strzałów więcej oddawali Niemcy, ale piłką grali dłużej Rangersi. Można było poczuć niedosyt bramkowy, ale na pewno podczas finału Ligi Europy nie brakowało emocji.

Finał Ligi Europy 2021/22 był „klasycznym finałem”

„Klasyczny finał” w naszym rozumieniu to więcej taktyki i rozważnej gry, niż przebojowości i bramek. Eintracht Frankfurt miał w pierwszej części spotkania ponad 10 okazji do zdobycia bramki, ale żadnej z nich nie zdołał wykorzystać. Rangersi pierwszy strzał na bramkę przeciwnika oddali dopiero w 26. minucie, ale zacznijmy od początku, ponieważ już w piątej minucie polała się... krew.

Krew należała do Sebastiana Rode, który został draśnięty korkiem John Lundstrama w głowę... Co ciekawe, Anglik nie ujrzał za to nawet żółtej kartki. Pięć minut później krwawe poświęcenie Rodego mogło być pomszczone golem do Daichiego Kamady. Ten jednak zaplątał się w swoim dryblingu w polu karnym przeciwnika. Piłka jeszcze na chwile trafiła pod nogę Djibrila Sowa, który nie wykorzystał jednak szansy.

Przez pierwsze 25 minut trwała piłkarska ofensywa Eintrachtu Frankfurt. To jednak nie przyniosło żadnych skutków. W 30. minucie spotkania atomowym uderzeniem popisał się Filip Kostić, ale moc nie poszła w parze z precyzją. Piłkarze na przerwę schodzili przy bezbramkowym wyniku.

Eintracht miał swoje szanse, pierwszy krok wykonali Rangersi

W drugiej części spotkania gra delikatnie się otworzyła i co ważne – szkocki zespół zaczął stosować delikatnie wyższy pressing. To poskutkowało paroma błędami w niemieckiej defensywie. Jeden z nich zakończył się dla Eintrachtu tragicznie. Piłkę przodem do własnej bramki stracił Tuta, który się najzwyczajniej w świecie wywrócił, łapiąc przy okazji kontuzję. Piłkę przejął Aribo, który w akcji sam na sam z dużym spokojem pokonał Kevina Trappa. To była pierwsza bramka Nigeryjczyka w tym sezonie Ligi Europy.

Eintracht nie spuścił jednak wzroku i od razu zaczął szukać swojej okazji. To przyniosło efekt w postaci gola wyrównującego w 69. minucie. Rafael Borre otrzymał świetne dośrodkowanie od Filipa Kosticia z lewej strony i dołożył stopę do mocno uderzonej piłki. Bramkarz nie miał szans, a szkocka obrona zupełnie zaspała. Mecz zaczął się rozkręcać, ale z drugiej strony coraz bardziej we znaki dawało się zmęczenie, szczególnie po stronie niemieckiej. Kibice coraz poważniej mogli myśleć o tym, że będą świadkami dogrywki...

Finał Ligi Europy z dogrywką. 30 minut walki o przetrwanie

Dogrywka, która w końcu nadeszła, wyglądała jak wspólna modlitwa o utrzymanie się na nogach. Może ktoś zarzucić przesadę, ale faktem jest, że obie drużyny nie wyglądały, jakby były urodzone do tego, by grać 120 minut finałowego meczu Ligi Europy 18 maja 2022 roku. Dodatkowe pół godziny walki o puchar było sprawdzianem koncentracji i charakteru. Sama gra już niestety porywać za bardzo nie mogła.

Faktem jest, że byliśmy świadkami paru akcji. W głowie pozostawała jedna akcja Rafaela Borrego, który przejął futbolówkę od obrońcy Rangersów, który popełnił karygodny błąd. Kolumbijczyk nie popisał się jednak skutecznością i wynik pozostał bez zmian. Wszystko wskazywało na to, że będziemy w Sewilli świadkami rzutów karnych. W ostatniej minucie dogrywki James Tavernier poszedł do rzutu wolnego i oddał strzał prosto w okno bramki. Golkiper niemieckiej drużyny wiedział jednak, gdzie celuje przeciwnik i pewnie złapał piłkę. Sędzia zagwizdał i ogłosił, że czas na rzuty karne.

Finał Ligi Europy. Rzuty karne dla Eintrachtu

Rzuty karne szły jak z nut do czasu, gdy do jedenastki nie podszedł Aaron Ramsey, który oddał fatalne uderzenie wprost w nogi Kevina Trappa. Tyle wystarczyło, by niemiecka drużyna doprowadziła do zwycięstwa w rzutach karnych 5:4.

Czytaj też:
Były piłkarz Wisły Kraków nie przebierał w słowach. Spadek Białej Gwieździe się należał?

Źródło: WPROST.pl