Bogata kariera piłkarska Łukasza Fabiańskiego nieuchronnie zbliża się ku końcowi. Zawodnik West Ham United ma 37 lat, a jednak wciąż bardzo dobrze radzi sobie na boiskach najlepszej piłkarskiej ligi świata, co udowadnia, bez przerwy zajmując miejsce w podstawowej jedenastce „Młotów”. W bieżącym sezonie drużyna „Fabiana” boryka się z problemami, jednak było ich znacznie więcej w 2022 roku. To postawiło też znak zapytania nad przyszłością polskiego golkipera. Teraz nadszedł przełom.
Łukasz Fabiański zostanie w West Ham United?
Były reprezentant Polski trafił na London Stadium w 2018 roku ze Swansea. Początkowo pojawiały się wątpliwości, jakoby miał zostać pierwszym bramkarzem „Młotów”, jednak błyskawicznie zostały one rozwiane. W pierwszej kampanii rozegrał 38 pełnych spotkań ligowych i wielokrotnie stanowił o najwyższej instancji defensywnej swojej ekipy. Dużym zaufaniem darzy Polaka trener West Ham United David Moyes, dzięki czemu Polak zachował swoją pozycję w zespole.
Nic nie wskazuje na to, by taki stan rzeczy w najbliższym czasie miał ulec zmianie. Kontrakt byłego reprezentanta Polski wygasa wraz z końcem bieżącego sezonu, a według informacji podawanych przez „Football Insider”, który powołał się na klubowe źródła, „Fabian” wkrótce ma usłyszeć propozycję nowej rocznej umowy. Wówczas byłoby pewne, że 37-latek zostałby w stolicy Anglii co najmniej do 30 czerwca 2024 roku. Poza tym w trwającym kontrakcie widnieje zapis możliwości przedłużenia go o dwanaście miesięcy i klub chce z tego skorzystać.
Łukasz Fabiański jest jednym z ulubieńców kibiców na London Stadium. Nazwisko Polaka niejednokrotnie było skandowane przez wielbicieli WHU na własnym stadionie, ale też wyjazdach. Warto zaznaczyć, że klub zdecydował się na wykupienie z PSG Alphonse'a Areoli, a jednak to wiekowy już polski golkiper wciąż stanowi „jedynkę” między słupkami. W trwającym sezonie wystąpił już w 28 meczach Premier League, a Francuz występuje w spotkaniach pucharowych.
Czytaj też:
Oficjalnie: Znamy miejsce meczu Polska – Niemcy. Wydano powiadomienieCzytaj też:
Fernando Santos nieobecny na hitach w Poznaniu i Warszawie. „Przykro mi to mówić…”